O tym mówić nie chcieli, ale chętnie rozmawiali o drużynie dzisiejszego przeciwnika. - Zespół Lecha mógłby dużo w lidze zrobić, ale nie w takiej dyspozycji. My nie możemy jednak patrzeć na formę rywali, bo na mecz z Legią gotowi są nawet kontuzjowani piłkarze - powiedział "Sagan". - Ludzie nienawidzą Legii, ale chętnie przychodzą na jej mecze. Piłkarze Lecha buńczucznie się wypowiadają, ale którzy tego nie robią. Radzewicz mówił, że przyjadą, wygrają i pojadą do Wodzisławia. Łęczna nas miała powieźć czterema bramkami. Sarnat mówił, iż dobrze mu się broni na Łazienkowskiej. Teraz Piotrek Reiss nas straszy - a niech straszy - dodaje "Włodar" - Pamiętam jak w 1998 roku ŁKS grał z Lechem. 25 tysięcy ludzi na trybunach, bo to były czasy kiedy prezes Ptak wpuszczał ludzi za darmo. Strzeliłem wtedy na 1:0, w wygranym przez nas meczu i pognębiłem Lecha który spadł do drugiej ligi - wspomina Saganowski.