- Co prawda trenuję już w swoim klubie, również z kolegami z drużyny biało-czerwonych kopię piłkę od kilku dni, jednak od ośmiu tygodni nie gram meczów ligowych, dlatego nie jestem w najwyższej formie - powiedział Rząsa. - Na sobotni mecz z Azerami nie jestem po prostu gotowy i zapewne zamiast do Baku pojadę do Wolfsburga, na pogrzeb mojego przyjaciela, Krzysztofa Nowaka. Wszystko jednak zależy od trenera Pawła Janasa, więc jeżeli ten uzna, iż jestem potrzebny drużynie, to oczywiście nie odmówię. Krzysztof Nowak zmarł kilka dni temu w Wolfsburgu, w wieku 29 lat. 10-krotny reprezentant Polski cierpiał na nieuleczalną chorobę układu nerwowego ALS, wywołaną tajemniczym wirusem. - Krzysztofa Nowaka znam jeszcze z czasów gry w Sokole Pniewy, gdzie na boisku spędziliśmy wspólnie dwa i pół roku. Uroczystości pożegnalne mają być w Niemczech wielką uroczystością, spodziewane są delegacje wielu klubów - dodał Rząsa. - Jeżeli chodzi o niedzielny mecz, to... nie chciałbym za bardzo oceniać kolegów - migał się zawodnik SC Heerenveen. - Słońce świeciło, więc ciężko było coś zobaczyć z ławki - zażartował, dodając, że był to na pewno ciężkie spotkanie, w czym na pewno nie pomagały warunki atmosferyczne. Ernest Antos, Szczecin