Młody Brazylijczyk zarzuca klubowi złe traktowanie. Twierdzi, że nikt w klubie nie wspiera go i nie uważa za wyjątkowego piłkarza. A będąc postrzegany na równi z innymi graczami, nie może zostać najlepszym piłkarzem świata. Robinho jest również niepewny swojej przyszłości. Po ostatnim sezonie zapewniał, że chce zostać w Madrycie, teraz byłby skłonny przenieść się do Chelsea. Powód? Nie jest na liście klubowych priorytetów. Ale transfer również nie jest łatwy. Nikt bowiem nie udziela piłkarzowi informacji o negocjacjach z londyńskim klubem. "Robinho jest bardzo zły na dyrektorów Realu Madryt. Dzwoni do mnie codziennie, aby spytać czy ktoś powiedział mi cokolwiek na temat jego przyszłości. Odpowiadam mu, że nie odebrałem żadnego telefonu w tej sprawie" - opowiada Ribeiro, który usilnie próbuje dowiedzieć się jakie plany mają wobec zawodnika działacze "Królewskich". "Spędziłem trzy dni w Madrycie próbując się skontaktować z którymś z klubowych dyrektorów, ale wszyscy nagle zniknęli". Rozczarowanie piłkarza można tłumaczyć tym, że Real chciał go dodać w rozliczeniu Cristiano Ronaldo. "To nie może tak być! Mój klient chce być najlepszy na świecie, ale nie ma wsparcia w Realu Madryt. Poza tym jest przekonany, że wciąż próbuje się ściągnąć na jego miejsce Davida Villę" - grzmi piłkarski agent i przy okazji chwali trenera Chelsea. "Scolari chce dać mu wsparcie, którego on tak potrzebuje. Luiz dobrze go zna i często z nim rozmawia" - zdradza Ribeiro.