Obrońca Realu Madryt zdaje sobie sprawę, że tego sezonu "Królewscy" nie będą mile wspominać. Najpierw było niepowodzenie w finale Copa del Rey (porażka 2:3 z Realem Saragossa), później wpadka w Lidze Mistrzów z AS Monaco, a po sobotniej porażce na Santiago Bernabeu z RCD Mallorca 2:3 Real definitywnie stracił ostatnią szansę na rehabilitacje wśród swoich kibiców w zmaganiach Primera Division. Takiego prezentu nie zmarnowała Valencia CF, która w niedzielę pokonała na wyjeździe FC Sevillę 2:0 i na dwie kolejki przed końcem rozgrywek wywalczyła szóste w historii klubu mistrzostwo Hiszpanii. - Jesteśmy pierwszymi odpowiedzialnymi za to co się zdarzyło i wiemy o tym. Będziemy walczyć do końca, chociaż nie jesteśmy przyzwyczajeni do walki o drugie miejsce. Jedyną motywacją jest fakt, że rywalizujemy z Barceloną i musimy teraz zostać z przodu. To bardzo delikatny i zły moment dla nas, ale ludzie nie mogą myśleć, że nie jesteśmy zjednoczeni w tym celu - wyznał Brazylijczyk, który nie obwinia o niepowodzenia trenera Carlosa Queiroza i wytłumaczył jaki błąd popełniono w Madrycie. - Queiroz miał wyśmienity początek sezonu. Pracowało nam się z nim świetnie. Mieliśmy pragnienie powalczyć o wszystko i wiedzieliśmy, że to może być naszym błędem. Być może trzeba takie założenia zmienić. W przyszłym sezonie moglibyśmy zgodzić się na plan solidnej walki o tytuł lub drugie trofeum, ale nie więcej. Kolejne wyzwanie jest przecież związane z dodatkowym wysiłkiem - wyjaśnił Roberto Carlos.