Robert Ndip Tambe przyjechał do Polski pod koniec 2014 roku. Miał grać w Wiśle, ale akurat co zwolniono trenera Franciszka Smudę i z występów w krakowskim zespole nic nie wyszło. Wiosną dwa lata temu, przez kilka miesięcy reprezentował barwy LZS-u Piotrówka, dla której w IV lidze opolskiej zdobył 18 bramek w 13 meczach. Był sprawdzany przez Górnika Zabrze i Śląsk Wrocław, ale kontraktu u nas nie podpisał. Trafił za południową granicę do Spartaka Trnava, w barwach którego latem zeszłego roku strzelił cztery gole w eliminacjach Ligi Mistrzów. Jesienią zadebiutował też w reprezentacji Kamerunu. Interia: W sobotę początek Pucharu Narodów Afryki. Reprezentację Kamerunu czeka mecz z Burkina Faso. Jak jesteście przygotowani do tego spotkania? Robert Ndip Tambe: - Wszyscy w drużynie nie mogą się już doczekać pierwszego meczu. Jesteśmy gotowi w stu procentach. Ciężko pracowaliśmy, żeby jak najlepiej wypaść w tym turnieju i jestem pewien, że będzie dobrze. Mamy silny zespół i jesteśmy świetnie przygotowani. Co do meczu z Burkina Faso to szanujemy rywala, ale wiadomo, chcemy wygrać. Nie mamy obaw przed żadnym przeciwnikiem. Jakie są oczekiwania w Kamerunie co do rozpoczynającego się Pucharu Narodów? - Wszyscy oczekują, że zdobędziemy trofeum i jako mistrzowie wrócimy do kraju. Taki jest też nasz cel, przywieźć puchar za mistrzostwo do Kamerunu. Tego chcemy my piłkarze, tego chcą nasi kibice. W drużynie jest wielkie poczucie wspólnoty, celu. Na pewno będzie dobrze. Czym jest dla was Puchar Narodów Afryki? - Tak jak w Europie wszyscy pasjonują się Euro, tak u nas najważniejsza impreza to Puchar Narodów. Każdy marzy, żeby zagrać w turnieju, w których są najlepsi piłkarze z całego kontynentu, w którym jest najwyższy sportowy poziom. Ja cieszę się, że mogę uczestniczyć w mistrzostwach kontynentu. To coś o czym marzyłem i czemu poświęciłem wiele lat pracy i wyrzeczeń. O Kamerunie było głośno, kiedy grupa piłkarzy grających w Europie, zrezygnowała z przyjazdu na zgrupowanie, tłumacząc to tym, że muszą się skoncentrować na grze w klubie. Jak skomentowałby pan ich decyzję? - Nie wiem co powiedzieć i jak to ocenić. Nie od tego jestem. Ja przyjechałem na zgrupowanie i robiłem i robię wszystko, żeby być w reprezentacji. Nie obchodzi mnie to, jak postępują inni. Wolę patrzeć na siebie i koncentrować się na swojej pracy. To ich decyzja. W kadrze "Nieposkromionych Lwów" jest pan jednym z najmłodszych graczy. Belgijski selekcjoner Hugo Broos da panu szansę w finałowych spotkaniach? - Zagrałem w ostatnim meczu kontrolnym z Zimbabwe [we wtorkowym meczu Ndip Tambe zagrał w I połowie - przy. aut.]. Jeśli dostawałem szansę wcześniej, to myślę i jestem pewien, że teraz będzie podobnie, że trener da mi szansę w Pucharze Narodów. Chcę grać, chcę się pokazać z jak najlepszej strony. Podobnie jest z innymi zawodnikami w naszej kadrze, nikt nie chce siedzieć na ławce i patrzeć, jak grają koledzy. W reprezentacji Kamerunu w ataku ma pan szanse grać obok jednego z najlepszych obecnie afrykańskich napastników Vincenta Abubakara z Besiktasu. Jak się gra i trenuje z takiej klasy snajperem? - To świetny piłkarz. Wie, jak się zachować w polu karnym, co zrobić w danym momencie. Jest między nami dobra komunikacja i dobre zrozumienie. To przyjemność grać z takim zawodnikiem. Był pan w Polsce, grał w LZS-ie Piotrówka, ale do Ekstraklasy nie udało się przebić. Ma pan żal, że nikt u nas nie dał panu szansy? - Miło wspominam pobyt w Polsce, a tak czasami jest, że nie wszystko idzie, jak to sobie planujemy. Ja pracowałem i pracuję mocno. Tak też było w Polsce, bo chcę być najlepszy. Jeśli z takim nastawieniem podchodzisz do swoich obowiązków, to nikt cię nie zatrzyma. Wierzę, że z pomocą Boga będę kiedyś najlepszy. Tego się trzymam. Czego życzyć Robertowi Ndipowi Tambe przed rozpoczynającym się turniejem? - Tego, żeby mieć cudowny Puchar Narodów i żeby nam wszystko wychodziło. Wierzę, że z Boża pomocą tak będzie. Rozmawiał Michał Zichlarz Już dziś możesz wesprzeć WOŚP! Czekamy na Ciebie na pomagam.interia.pl!