W meczach Wisły Płock z Odrą Wodzisław i Legii Warszawa z Dospelem Katowice piłkarze przez pierwszą minutę podawali sobie piłkę na własnej połowie, po czym przerzucali ją na połowę rywali, aby ci też mogli pokopać w zwolnionym tempie. W innych spotkaniach takich scen nie było, ale piłkarze wyrażali swój protest poprzez założenie niebieskich opasek na rękawy koszulek. Zawodnicy protestowali przeciwko uchwale PZPN, która pozwala na jednostronne (przez kluby) obniżanie kontraktów piłkarzy nawet o 50 procent. - PZPN robi wszystko dla dobra prezesów, działaczy, a jeśli chodzi o piłkarzy, to są oni cały czas w tyłek kopani, zresztą tak jak wszyscy robotnicy w Polsce - powiedział dla "Dziennika Polskiego" Piotr Reiss. - W przyszłym roku są wybory do PZPN i dlatego na pewno to ukłon w stronę działaczy. My się z tym nie zgadzamy, nie może tak być, że można wszystko bez nas robić. Przecież to my, piłkarze, decydujemy o tym, że są mecze. Jakby nikt nie grał, to co by to było? - retorycznie zapytał napastnik Lecha.