Właściciel i Prezes Zarządu ComArch S.A. podkreślił jednak, że w klubie z ulicy Kałuży płaci się "pieniądze realne". - W przeciwieństwie do wielu innych klubów, które podobne kwoty mają zapisane na kontach pobożnych życzeń - stwierdził prezes. - Dlatego piłkarze choćby i z ekstraklasy chcą u nas grać, bo dostają nie obietnice, tylko gotówkę. Prof. Filipiak podkreślił także, iż inwestycja w Cracovię nie jest przedsięwzięciem charytatywnym. - Wielokrotnie już mówiłem, że ComArch jako spółka giełdowa nie może sobie pozwolić na traktowanie Cracovii jak hobby - powiedział prezes. - To jest biznes, który będzie miał pozytywny odbiór wśród naszych akcjonariuszy, o ile za tym wszystkim będą się kryły konkretne korzyści dla firmy. Przychody ComArchu za 2003 r wynoszą 250 mln. zł. W Cracovię inwestujemy około 1-1,5 proc. tych przychodów i to jest przez akcjonariuszy akceptowane. Czy "Pasy" są więc przygotowane na ewentualny awans do ekstraklasy?. - To jest wyzwanie nie tylko dla ComArchu, ale całego klubu. Poza tym uważam, że my zaczęliśmy już w III lidze budować zespół z myślą o tym, że najpóźniej na jubileusz stulecia Cracovii awansujemy do ekstraklasy. I pod tym kątem prowadziliśmy politykę transferową - wyjaśnił prof. Filipiak. - Więc ten awans - wierzę, że nastąpi już w 2004 r - nie będzie oznaczał jakiejś wielkiej przebudowy zespołu. Budżet oczywiście będzie musiał wzrosnąć, ale to nie pociągnie za sobą finansowej rewolucji w klubie.