Raul Gonzalez i Guti wracają do podstawowego składu. Ten pierwszy nie grał w nim od 24 października, kiedy "Królewscy" zremisowali bez bramek w Gijon. Dziś ze Sportingiem mierzy się lider z Barcelony, Real czeka zadanie bez porównania cięższe. Od 2 listopada 1991 roku "Królewscy" nie wygrali w La Corunii, wtedy bramki zdobyli tak legendarni gracze jak Hierro, Michel i Butragueno. Raul nie mógł myśleć nawet o królewskim klubie, był 14-letnim kadetem w Atletico! A potem, jak wszyscy wiemy, Jesus Gil zlikwidował sekcje młodzieżowe i kadet musiał szukać ratunku u wielkiego sąsiada. Przez swoją karierę pobił wszystkie strzeleckie rekordy, trzy razy wygrywał Champions League, sześć razy mistrzostwo Hiszpanii, i tylko smaku triumfu na Riazor nie zaznał. Być może dziś ma na to ostatnią szansę. Plaga kontuzji i kar sprawiła, że legendarny kapitan wraca do podstawowego składu. Zagra obok Karima Benzemy, który zdobywa bramkę co 202 minuty. To wynik bardzo mizerny w porównaniu do kontuzjowanego Higuaina, czy ukaranego Ronaldo. Przyparty do muru Real przez cały tydzień walczył o to, by po czerwonej kartce z Malagą Portugalczyk mógł jednak zagrać w La Corunii. Prawnicy klubu imali się każdej metody, do komitetu dyscypliny wysłali nawet dokumenty, w których udowadniali, że tak samo jak Ronaldo, zachował się w meczu z Sevillą Leo Messi. Celu jednak nie osiągnęli. Prezes Barcy Joan Laporta przyznał, iż mieszanie do sprawy ich gwiazdy, zabolało Katalończyków do żywego, ale "nie wpłynie to na stosunki między obydwoma klubami". Tak samo jak Barca, która może dziś uciec Realowi na siedem lub osiem punktów, "Królewskich" martwi jednak Deportivo. Rywal stracił ostatnio na wiele miesięcy swoją gwiazdę Filipe Luisa Kasmirskiego, któremu ze wsparciem pospieszył nawet stoper Realu Pepe, także leczący ciężki uraz kolana od meczu z Valencią. Wystarczy jednak spojrzeć w statystyki, by się poważnie bać podróży do La Corunii. W 18 ostatnich meczach Real przegrał tam 13 razy i tylko pięć razy zremisował (bramki 42:11 dla gospodarzy). Nie tylko jednak goście muszą się zmierzyć z presją. Także gospodarzom może ciążyć ta niezwykła seria. Pomocnik "Depor" Juan Carlos Valeron bardzo się jednak uśmiał, gdy zapytano go, czy on i koledzy nie obawiają się być tą złą generacją, która dobrej passy nie podtrzyma. "Bez żartów, Real to wielki rywal i kiedyś tu wygrać musi. Mamy tylko nadzieję, że jeszcze nie tym razem" - powiedział. Były piłkarz Athletic Bilbao i Realu Rafael Alkorta sam przeżył klęski 0:4 i 0:3 w La Corunii. Zapewnia jednak, że piłkarze nie mają statystycznych obsesji. "Nie wyobrażacie sobie chyba, że Benzema lub Kaka wyjdą na Riazor myśląc bez przerwy, że biegają po ziemi przeklętej?" Manuel Pellegrini ma inne zmartwienia. Jak ułożyć skład z 14 ludzi? Aby skompletować kadrę, do La Corunii zabrał z drużyny rezerw obrońcę Mateosa, pomocników Mosquerę i Raúl Ruiza oraz napastnika Rodrigo. W Madrycie liczą jednak, że to raczej Raul Gonzalez, Benzema, Guti, lub Kaka wykorzystają swoją szansę. W grudniu Real jechał do Walencji bez Kaki i Ronaldo, podczas gry stracił jeszcze Pepe, a jednak odniósł zwycięstwo. Dziś musi marzyć o tym samym. <a href="http://dariuszwolowski.blog.interia.pl/?id=1838330">DYSKUTUJ O ARTYKULE Z DARKIEM WOŁOWSKIM!</a>