AS Monaco pokonało na Stade Louis II zespół z Madrytu 3:1 i zagra w półfinale z Chelsea, która na Highbury pokonała Arsenal 2:1. Taki skład pierwszego półfinału jest olbrzymią sensacją. Kiedy w 36. minucie Raul strzałem z 10 metrów dał prowadzenie "Galaktycznym" prowadzenie, niewielu kibiców w Monte Carlo wierzyło w awans swoich ulubieńców. Najważniejsze jednak, iż wierzyli w to sami podopieczni Didiera Deschampsa. Tuż przed zejściem do szatni Giuly - uderzeniem z woleja - wyrównał stan meczu, a trzy minuty po wznowieniu Morientes zdobył swojego siódmego gola w tym sezonie LM i dał gospodarzom prowadzenie. W 66. minucie świetną akcją popisał się Ibarra, który zdodał uderzyć zza pola karnego. Piłka po drodze trafiła pod nogi Giuly'ego, który piętą zmienił jej lot i futbolówka wpadła w długi róg bramki Casillasa. Real, który grał w rewanżu bez pauzującego za żółte kartki Beckhama, w końcówce rzucił się do desperackich ataków, ale dwukrotnie w dobrej sytuacji przestrzelił i sensacja stała się faktem! Kluczowy okazał się "wyjazdowy" gol Morientesa sprzed dwóch tygodni. Na Highbury Thierry Henry trzy razy próbował w pierwszej połowie zdobyć bramkę dla Arsenalu, ale za każdym razem robił to nieskutecznie. W ostatniej minucie pierwszej odsłony Jose Antonio Reyes spróbował pierwszy raz i od razu uczynił to perfekcyjnie. Młody Hiszpan, zdobywając gola, strzelił do bramki między nogami obrońcy Johna Terry'ego i bramkarza Marco Ambrosio. Najlepszą okazję dla "The Blues" zmarnował Damien Duff, kiedy to w 21. minucie piłka po jego strzale o centymetry minęła słupek bramki strzeżonej przez Jensa Lehmanna. Już siedem minut po przerwie Chelsea doprowadziła do remisu. Makelele uderzył zza pola karnego, Lehmann odbił piłkę wprost pod nogi nadbiegającego Lamparda, a ten nie zwykł się mylić w takich sytuacjach i zrobiło się 1:1. To kolejny mecz, w którym błąd niemieckiego bramkarza tak wiele kosztował zdrowia fanów "Kanonierów". Najgorsze dla Arsenalu miało jednak przyjść później... Pierwszym znakiem zapowiadającym porażkę Arsenalu było ściągnięcie z boiska Henry, którego zastąpił Bergkamp. Kiedy nie ma na placu gry najlepszego napastnika drużyny, trudno wygrać jakikolwiek mecz, a tym bardziej ćwierćfinał Ligi Mistrzów. Drugi znak dała już Chelsea. W 87. minucie Bridge po wymianie podań z Gudjohnsenem zdobył bramkę, która dała drużynie ze Stamford Bridge awans do półfinału Champions League. "Kanonierom", którzy przegrali drugi raz z rzędu (licząc porażkę z FA Cup z MU), pozostaje już tylko walka o mistrzostwo Anglii.