Od wielu lat każda przerwa w rozgrywkach przynosiła w ŁKS wiele zaskakujących wydarzeń i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Nie inaczej było tej zimy. "To specyficzny klub. Jest nerwówka. Nie ma tygodnia, żeby się coś nie działo. Dlatego nowi zawodnicy są wprowadzani do drużyny przeze mnie. Muszę ich uświadamiać, aby nie doznali szoku" - tak specyfikę ŁKS przedstawiał w jednym z wywiadów bramkarz Bogusław Wyparło. Ulubieniec kibiców ŁKS wielokrotnie mówił, że "wieczny bałagan" w klubie mu się podoba i nie zamierza szukać innego pracodawcy. Tym razem nawet "Bodzio W." był jednak przygotowany na to, że będzie musiał opuścić Łódź. "W pewnym momencie wszyscy myśleliśmy, że to już koniec. Usiedliśmy w szatni i zastanawialiśmy się, co dalej robić. Wszystko wskazywało na to, że klub przestanie istnieć. Ratunek przyszedł w ostatniej chwili" - przyznał Wyparło. Łódzcy radni w połowie lutego odmówili dokapitalizowania ŁKS PSS, spółki, którą miasto powołało pod koniec grudnia po to, by przejąć piłkarską sekcję od zadłużonego ŁKS Sportowa Spółka Akcyjna i zająć jej miejsce w rozgrywkach ligowych. Prezes ŁKS PSS Dariusz Gałązka chciał, by radni wyrazili zgodę na dokapitalizowanie klubu kwotą 3,6 mln złotych, co pozwoliłoby dokończyć rozgrywki. Radni nie zgodzili się na takie rozwiązanie. Po tej decyzji Gałązka wycofał z Łódzkiego Związku Piłki Nożnej wniosek o przyjęcie spółki w poczet jego członków. Kilka dni po tej niekorzystnej dla piłkarzy decyzji w klubie pojawił się inwestor, który w marcu ma przejąć od miasta udziały w ŁKS PSS. Wcześniej dobrodziej, którego nazwa utrzymywana jest w tajemnicy, podpisał z miastem umowę pożyczki w wysokości 3,6 mln złotych. Pożyczka była niezbędna, by można było ponownie rozpocząć procedury związane z przyjęciem miejskiej spółki w poczet członków ŁZPN i PZPN. Uchwały w tej sprawie prezes ŁZPN Edward Potok podpisał 24 marca. Jego zdaniem, nie ma już formalnych przeszkód, by ŁKS PSS zajął w rozgrywkach miejsce ŁKS SSA. Zawirowania organizacyjne miały duży wpływ na przygotowania zespołu do rundy wiosennej. Trener Grzegorz Wesołowski chciał, by zespół wyjechał na dwa zgrupowania, jednak skończyło się na jednym. Zapisze się ono jednak w historii klubu. Po dwóch dniach pobytu w Zakopanem piłkarze postanowili wrócić do Łodzi, gdyż nie otrzymali obiecanych wcześniej wypłat. Protest okazał się na tyle skuteczny, że zawodnicy dostali część zaległych pieniędzy i podpisali nowe umowy z klubem. Później wrócili w Tatry. Z powodów finansowych zespół nie wyjechał na planowany wcześniej obóz w Turcji i przygotowywał się na własnych obiektach, trenując i grając w hali lub na sztucznej murawie. Treningi dodatkowo utrudniała pogoda, która uniemożliwiła m.in. rozegranie sparingu z PGE GKS Bełchatów. Nie doszedł też do skutku mecz z Sandecją Nowy Sącz. Mimo tych problemów, ŁKS zimą wzmocnił się. Co prawda z zespołu odeszło trzech graczy z podstawowego składu: napastnik Adrian Świątek (Górnik Zabrze), pomocnik Krzysztof Mączyński (powrót do Wisły Kraków) i obrońca Piotr Klepczarek (Jagiellonia Białystok), jednak w ich miejsce pozyskano pięciu nowych, doświadczonych piłkarzy. Z Zabrza do Łodzi przeniósł się Piotr Madejski, z Zagłębia Lubin przyszli Piotr Świerczewski i Dariusz Jackiewicz, z Ruchu Chorzów Słowak Pavol Balaz, a z Jagiellonii Vahan Gevorgian. Nowi zawodnicy mają pomóc drużynie awansować z trzeciego miejsca na jedną z dwóch lokat gwarantujących awans do ekstraklasy. Piłkarze ŁKS są przekonani, że mimo licznych zawirowań w trakcie przerwy zimowej uda im się ten cel zrealizować. "Wielu z nas skończyło już 35 lat, więc jesteśmy na tyle doświadczonym zespołem, że wiemy, co trzeba robić, by być w takiej formie, która zapewni nam awans" - powiedział Wyparło. Wyniki sparingów: Orzeł Myślenice 9:0, Dalin Myślenice 5:0, Sokół Aleksandrów Łódzki 1:2, Kolejarz Stróże 4:0, Dolcan Ząbki 1:3.