Doskonałą partię rozegrał Michael Owen, który zdobył dwie bramki i asystował przy trzecim golu Kewella. Po raz trzeci z rzędu czyste konto zachował Jerzy Dudek. Polski golkiper Liverpoolu w meczu ligowym nie puścił gola już od 270 minut. 40 tysięcy widzów na stadionie Evertonu oglądało bardzo dobre spotkanie, w którym jednak do siatki trafiali celnie tylko goście. Marnował doskonałe sytuacje 17-letni Wayne Rooney, za to skuteczny w swoich akcjach był jego starszy kolega z reprezentacji, 23-letni Michael Owen. Napastnik Liverpoolu po raz pierwszy pokonał bramkarza gospodarzy w 39. minucie, kiedy to wykorzystał dobre prostopadłe podanie Australijczyka Kewella. Siedem minut po przerwie Owen zdobył swoją drugą bramkę, a tym razem idealnie obsłużył go Czech Milan Baros. Trener Evertonu w końcówce wprowadził trzeciego napastnika z nadzieją, że "The Toffies" postarają się chociaż o remis. W 77. minucie Duncan Ferguson trafił z wolnego w poprzeczkę, ale trzy minuty później było już praktycznie po meczu. Znów w głównej roli wystąpił Owen. Bohater meczu ograł bramkarza Simonsena, podał piłkę w pole karne, gdzie czekał już Harry Kewell, który silnym strzałem po ziemi ustalił wynik meczu. Liverpool wygrał czwarty mecz z rzędu na stadionie w Goodison Park, na którym nie przegrał od 1997 r. Podopieczni Gerarda Houlliera odnotowali najwyższe zwycięstwo od 1982 roku, kiedy to pokonali lokalnych rywali 5:0. Spora niespodzianka w derbach Londynu. Tottenham nie zwykł przegrywać na White Harte Lane, ale tym razem podopieczni Glenna Hoddle'a musieli uznać wyższość Fulham. Lokalni rywale wygrali łatwo i wysoko 3:0. Dwa gole zdobył Barry Hayles, a trzeciego dorzucił Portugalczyk Boa Morte. Pierwsze zwycięstwo zanotowała Aston Villa. Podopieczni Grahama Taylora potrzebowali zaledwie kwadrans, aby trzy razy pokonać bramkarza Leicester. Dwa razy na listę strzelców wpisał się Kolumbijczyk Juan Pablo Angel, raz piłkę do własnej bramki skierował Ben Thatcher. Po przerwie honorowe trafienie dla popularnych Lisów zdobył Muzzy Izzet. Zespół Leicester kończył mecz w osłabieniu, bowiem czerwoną kartką ukarany został weteran angielskich boisk Les Ferdinand. To była dobra sobota dla zespołów z Birmingham, bowiem cenne zwycięstwo na St. James'Park zanotowali podopieczni Steve'a Bruce'a. Zwycięskiego gola zdobył w 60. minucie David Dunn, który dobił obroniony przez Friedela swój strzał z rzutu karnego. Birmingham nie przegrało jeszcze meczu w Premier League, natomiast zespół Newcastle dalej jest w dołku po wyeliminowaniu z LM, bowiem po trzech meczach podopieczni Bobby'ego Robsona mają na swoim koncie zaledwie punkt. Pierwsze straty zanotowała niespodziewanie Chelsea Londyn. Drużyna Romana Abramowicza tylko zremisowała na Stamford Bridge z Blackburn Rovers 2:2. Podopieczni Greame Sounessa dwukrotnie obejmowali prowadzenie w tym spotkaniu, a autorem obu goli był Andy Cole. Były napastnik MU i reprezentacji Anglii znakomitym uderzeniem z półobrotu strzelił pierwszą bramkę już w 32 sekundzie! Wyrównujące gole dla Chelsea zdobyli Rumun Adrian Mutu (lepszy od Friedela w sytuacji sam na sam) oraz Jimmy Floyd Hasselbaink (karny po ręce Neila w polu karnym). Chelsea nie pomógł nawet Hernan Crespo, który w ostatnim kwadransie zastąpił zmęczonego Mutu. <A href="http://nazywo.interia.pl/pilka_n/ang/prle?id=4835&nr=4">Zobacz wyniki 4. kolejki Premier League</a>