Podopieczni Bernda Schustera pozostaną jednak liderem Primera Division. Po 24. kolejkach mają 56 punktów. Spotkanie na stadionie im. Manuela Ruiza de Lopery rozpoczęło się po myśli gości. Już w piątej minucie Ricardo pokonał Royston Drenthe. Potem jednak do siatki trafiali już tylko gospodarze, najpierw Edu (31.), a następnie Mark Gonzalez (35.). "Królewskim" nie pomogło wejście w drugiej połowie na murawę rekonwalescenta Ruuda van Nistelrooya, choć Holender w 66. minucie trafił piłką w słupek. Potknięcie Realu wykorzystał drugi zespół w tabeli, czyli FC Barcelona. Katalończycy na La Romareda pokonali Real Saragossa 2:1. Prowadzenie dla gości zdobył Thierry Henry w 34. minucie, wykorzystując dokładne podanie Deco. Gospodarze wyśmienitą okazję na wyrównanie zmarnowali w 43. minucie, kiedy to Diego Milito posłał piłkę nad poprzeczką wykonując rzut karny podyktowany za faul Rafaela Marqueza na Ricardzie Oliveirze. Co się nie udało Argentyńczykowi, udało się Brazylijczykowi. Oliveira w 53. minucie pokonał Victora Valdesa. Zwycięstwo dla Barcelony uratował Ronaldinho, który w 83. minucie wykorzystał rzut karny podyktowany za zagranie ręką Juanfrana. Sobota była dobrym dniem dla klubów z Sewilli, bowiem FC wygrał na wyjeździe z Espanyolem Barcelona 4:2. Goście już po 11 minutach prowadzili 2:0, po bramkach Luisa Fabiano i Frederika Kanoute. Nadzieję gospodarzom przywrócił Luis Garcia trafiając w 41. minucie. W 65. czerwoną kartkę w konsekwencji dwóch żółtych ujrzał obrońca Espanyolu Pablo Zabaleta. Dziewięć minut później Sevilla znowu prowadziła dwoma golami, gdy do siatki piłkę posłał Christian Poulsen. Dwie minuty później zrobiło się tylko 2:3, po bramce Coro, ale w 78. wynik spotkania ustali Diego Capel.