<a href="https://sport.interia.pl/reprezentacja-polski/news-czeslaw-michniewicz-dla-interii-grabara-bielik-i-kapustka-po,nId,3064472">Po ostatnim Euro U-21 trener naszej młodzieżówki Czesław Michniewicz diagnozował dla Interii:</a>- Przede wszystkim trenerzy muszą być przygotowani do tego, aby uczyć chłopców rozwiązań. Gdy analizowaliśmy grę Ceballosa, spostrzegliśmy, jak on cały czas porusza głową, skanuje całe boisko. Dzięki temu, gdy dostaje piłkę, od razu wie, do kogo zagrać i robi to w ciągu sekundy. My kompletnie tego nie uczymy, takich detali. Gdy któryś z polskich trenerów powiedział o widzeniu peryferycznym, to śmiali się z niego: "O czym on w ogóle gada?!". Tymczasem mówił właśnie o tym, żeby widzieć więcej. My tego w ogóle nie uczymy. Później zawodnik, który otrzymuje piłkę stoi. Raz, że nie wie, kto obok niego stoi, bo głową nie rusza, a dwa - nie czyta tej gry - powiedział Michniewicz.- Jeżdżę czasem na mecze syna czy inne spotkania młodzieżowe i słyszę wskazówki z boku, jakie dają trenerzy: "Jedziesz! Idziesz!". Tak my nie nauczymy grać w piłkę. Te podpowiedzi muszą być jednak inne, bo każdy wie, że trzeba "jechać" czy "iść" - dodawał. Szkolenie młodych zawodników w Polsce znacznie odbiega od standardów panujących w brylujących w tym krajach, takich jak Hiszpania, Holandia i Niemcy. Problem pojawia się przede wszystkim na etapie wyszukiwania talentów rozsianych po całym kraju. Większość szkółek piłkarskich funkcjonuje na zasadzie firm, których głównym celem jest zarobienie na marzeniach rodziców i ich dzieci, o pójściu w ślady Roberta Lewandowskiego czy Krzysztofa Piątka. Odstajemy pod względem prowadzenia treningów, umiejętności słownego premiowania i mobilizowania dzieci. Zagraniczne szkółki, na czele z holenderskimi i hiszpańskimi zwracają uwagę głównie na aspekty techniczne, które powinny wejść w nawyk, jeśli dziecko ma w przyszłości faktycznie stać się zawodowym piłkarzem. Podczas ostatniego Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach o szkoleniu dzieci i młodzieży mówili przedstawiciele pięciu czołowych akademii piłkarskich: Escola Varsovia, Lecha Poznań, Zagłębia Lubin, Akademia BVB im. Łukasza Piszczka, a także bazująca w ośmiu polskich miastach Juventus Academy. Każdy z przedstawicieli tych ośrodków doszedł do wniosku, że współczesne podejście do szkolenia młodych piłkarzy to nie tylko nauka gry na boisku. Piłka nożna musi iść w parze z nauką i dobrym wychowaniem.Co zrobić, aby szkolenie nie sprowadzało się tylko do odciągania młodych od ekranów telefonów i komputerów, było lepiej zorganizowane? Zwłaszcza, że nie wszystkie akademie i szkółki oferują połączenie nauki z doskonaleniem gry w piłkę nożną. Do zawodowej piłki, z lukratywnymi zarobkami przebiją się przecież tylko nieliczni. Dlatego nowatorskie spojrzenie na wychowanie w duchu sportowym musi zakładać, że nie każdy z marzących o wielkiej karierze piłkarskiej w przyszłości zostanie drugim Lewandowskim. Jak jest w rzeczywistości?