Poloniści rozpoczynając mecz znali wyniki rywali ze ścisłej czołówki tabeli i wiedzieli, że zwycięstwo pozwoli im awansować na pozycję lidera oraz uzyskać trzypunktową przewagę nad Legią Warszawa i Wisłą Kraków. Taka świadomość w pierwszej połowie meczu wcale im jednak nie pomogła. Gospodarze grali bardzo niemrawo, zawodził ich lider w środku pola Radosław Majewski i uważnie grająca defensywa rywali nie miała problemu z rozbijaniem ich ataków. Podopieczni trenera Jacka Zielińskiego w zasadzie tylko raz w tej części gry zagrozili bramce Jagiellonii, ale było to dziełem przypadku, a nie przemyślanej akcji. W 18. minucie Marek Sokołowski chciał dośrodkować w pole karne, ale piłka po jego zagraniu długo szybowała w powietrzu, by trafić w końcu w poprzeczkę bramki strzeżonej przez Piotra Lecha. Po przerwie poloniści zaatakowali z większym animuszem, ale razili nieskutecznością. Już pierwsza akcja w drugiej połowie powinna przynieść im prowadzenie, lecz po dośrodkowaniu Piotra Piechniaka strzelający głową Jacek Kosmalski w dogodnej sytuacji posłał piłkę obok słupka. Pięć minut później Macedończyk Filip Ivanovski próbował zaskoczyć Piotra Lecha płaskim strzałem niemal leżąc na boisku, ale jeden z najstarszych polskich ligowców zdołał wybić piłkę na rzut rożny. Chwilę później w jeszcze lepszej pozycji znalazł się Jarosław Lato, miał piłkę przy swojej lepszej, lewej nodze, ale skiksował uderzając z 14 metrów. W końcówce odważniej zaatakowali gracze z Białegostoku, ale zapału wystarczyło im na strzał z dystansu Roberta Szczota, który "na raty" obronił Sebastian Przyrowski. Bezbramkowy remis w Warszawie jest na pewno sukcesem Jagiellonii. "Czarne Koszule" zostały co prawda liderem ekstraklasy, ale na własnym stadionie, gdzie muszą prowadzić grę i stosować atak pozycyjny, czują się wyraźnie gorzej niż w roli gości. Spotkanie Polonii z Jagiellonią oglądał selekcjoner reprezentacji Polski Leo Beenhakker. Jacek Zieliński, trener Polonii: "To był mecz wielkich nadziei, bo przed jego rozpoczęciem znaliśmy korzystne dla nas wyniki Legii i Wisły. Jagiellonia gra ostatnio coraz lepiej, a my niestety nie prezentujemy się tak, jak byśmy chcieli. I to znalazło potwierdzenie na boisku. Nie mieliśmy dziś pomysłu jak sobie poradzić z obroną rywali. Mimo tylko remisu zostaliśmy liderem, ale wkoło widzę, że wszyscy czują się jak na pogrzebie. Oby więcej takich "pogrzebów"". Michał Probierz, trener Jagiellonii: "Zdawaliśmy sobie sprawę na jak trudny teren przyjeżdżamy, ale naszym celem było zwycięstwo. Skończyło się na remisie i myślę, że też możemy być zadowoleni. Były dziś różne momenty - i Polonia miała swoje szanse, a był i taki fragment gry, że to my kontrolowaliśmy sytuację na boisku. Z punktu się cieszymy, ale zaczynamy już myśleć o następnych meczach z Górnikiem Zabrze i Polonią Bytom, które będą miały dla nas kolosalne znacznie, a dla mnie do tego będą bardzo prestiżowe ze względu na moje związki z tymi klubami. Jak słyszę, że w Polonii niektórzy są niezadowoleni, to my chętnie przejmiemy od nich kilka punktów". Polonia Warszawa - Jagiellonia Białystok 0:0 Żółta kartka - Polonia Warszawa: Marek Sokołowski, Igor Kozioł. Jagiellonia Białystok: Mariusz Dzienis. Sędzia: Zdzisław Bakaluk (Olsztyn). Widzów 3 000. Polonia Warszawa: Sebastian Przyrowski - Radek Mynar, Tomasz Jodłowiec, Łukasz Skrzyński, Vlade Lazarevski - Marek Sokołowski (38. Piotr Piechniak), Igor Kozioł, Radosław Majewski, Jarosław Lato - Filip Ivanovski (62. Krzysztof Gajtkowski), Jacek Kosmalski (74. Michał Ciarkowski). Jagiellonia Białystok: Piotr Lech - Igor Lewczuk (46. Alexis Norambuena), Pavol Stano, Andrius Skerla, Krzysztof Król - Mariusz Dzienis (88. Dariusz Łatka), Paweł Zawistowski, Hermes, Robert Szczot - Damir Kojasević (72. Dariusz Jarecki), Ensar Arifović.