- Gramy od jedenastu spotkań pod presją - mówi Płatek, który równocześnie nie widzi w tym meczu faworyta: - My jesteśmy na trzecim miejscu od końca, Górnik jest przedostatni. Nie można mówić o faworycie meczu. Mamy taką samą ilość punktów, różnimy się tylko bramkami. Owszem, wygraliśmy pojedynek u nich, ale nie można mówić o tym, że któraś z drużyn jest faworytem. Wszystkie spotkania nadchodzącej serii rozgrywane będą o tej samej godzinie. Jednak Płatek przekonuje, że na jego ławce nie będzie słuchowiska radiowego, ani gorącej linii telefonicznej z innymi stadionami. - Dla nas ważne jest, byśmy wyszli na ten mecz skoncentrowani i zaprezentowali dobry futbol. Lepszy niż w meczu z Bełchatowem, bo taki musimy pokazać tym kibicom. Jeśli będzie taki doping, jak w tamtym meczu, to te wszystkie czynniki poskładają się na to, że zwycięstwo będzie nasze. Wszystkimi innymi rzeczami będę się martwił po meczu - tłumaczy 39-letni szkoleniowiec. Przed sobotnim pojedynkiem dużo mówi się o roli stałych fragmentów gry. Zarówno zespoły Cracovii, jak i Górnika wiosną w ten sposób zdobyły kilka bramek. Do tego dochodzą dobrze bijący rzuty wolne Dariusz Pawlusiński i Dariusz Kołodziej. - W nowoczesnej piłce często tak się dzieje, że stałe fragmenty rozstrzygają losy spotkań. Szczególnie polska liga jest tak wyrównana, że zarówno drużyny z czuba, jak i z tyłu tabeli, to nie ma wielkiej przepaści jeśli chodzi o finezyjne granie. Jeśli chodzi o Kołodzieja, to jest kilku chłopaków u mnie, którzy go dobrze znają. Ja go chciałem ściągnąć zimą rok temu do Jagiellonii. Był już niemal spakowany - zdradza Płatek. - To chłopak, który naprawdę dobrze wykonuje stałe fragmenty gry, ale my mamy Darka Pawlusińskiego i Górnik też się musi bać - puentuje trener. Płatek nie martwi się tym, że ten pojedynek niesie za sobą ogromny ciężar gatunkowy. - Dla mnie osobiście nie będzie to wyjątkowy mecz. Uważam, że cięższe spotkania były z GKS-em i Polonią Warszawa, ponieważ to byli zdecydowanie lepsi przeciwnicy. Szanuję Górnika, ale z tabeli widać, że mają swoje problemy. Na wyjazdach Górnik gra na remis. Nie widziałem meczu na wyjeździe Górnika, w którym ten zespół grałby wysokim pressingiem, atakują dopiero od połowy koła. My nie będziemy na pewno grali na wyczekanie rywala - zapowiada opiekun "Pasów". Na początku tygodnia gracz Górnika, Adam Banaś stwierdził, że mecz z Cracovią nie będzie walką, ale wręcz rzezią. Takie stwierdzenie Artur Płatek odebrał ze zdziwieniem. - My wyjechaliśmy w góry, żeby się wyciszyć, zaznać trochę spokoju i skoncentrować się na grze. To nie jest pojedynek bokserski, żeby była rzeź. To będzie mecz piłkarski i chciałbym, żeby wygrał zespół, który gra lepiej w piłkę, a nie który wychodzi na boisko skopać rywala - ripostuje trener. Optymistyczne dla Cracovii może być to, że Artur Płatek w swojej karierze szkoleniowej z podbramkowych sytuacji wychodził często obronną ręką. - Miałem już kilka ważnych spotkań. Grałem taki mecz jako drugi trener LR Ahlen przeciwko 1.FC Nurnberg. Był to decydujący o utrzymaniu mecz i musieliśmy go wygrać co najmniej dwoma bramkami. Wygraliśmy 2:0 (23 maja 2004 roku red.). Grałem taki mecz o utrzymanie jako asystent w Górniku Łęczna z Górnikiem Zabrze. Wygraliśmy 1:0 (13 maja 2006 roku). Było kilka takich spotkań. Inaczej się gra o utrzymanie, niż o awans. Grając z Jagiellonią decydujący mecz o wejście do Ekstraklasy, wszystko odbyło się miło, łatwo i przyjemnie. Presja związana z grą o byt jest silniejsza - przyznaje Płatek. Oprócz kibiców Cracovii na stadionie w czasie sobotniego meczu Płatek będzie mógł liczyć na wsparcie kilka ważnych dla siebie osób. - Będzie mój ojciec, mama, żona, syn, przyjaciel. Będzie wielu moich znajomych. Kupiłem kilkanaście biletów. Wszyscy będą za Cracovią - mówi trener "Pasów".