Tak utytułowanej i renomowanej drużyny nie było jeszcze w Koninie. Dwukrotny triumfator Ligi Mistrzyń i 13-krotny mistrz swojego kraju pokazał, jak ogromna różnica dzieli francuski i polski żeński futbol, choć sam wynik nie pokazuje kilku klas różnicy. Podopieczne Romana Jaszczaka zdawały sobie sprawę, że czeka ich zupełnie inna gra niż na krajowym podwórku, w której wygrały sześć z siedem spotkań nie tracąc gola. W spotkaniu przeciwko Olympique mogły już przegrywać 0-1 po upływie 50 sekund, ale na ich szczęście piłka po strzale Szwedki Lotty Schelin trafiła w słupek. Mistrzynie Polski dość długo, bo przez 19 minut skutecznie broniły się przed atakami rywalek. W tym czasie Francuzki ostrzeliwały bramkę Anny Szymańskiej, dzielnie wspieraną przez koleżanki z defensywy. Rywalki czasami nieco nonszalancko zachowywały się w polu karnym Medyka, ale w końcu po ładnej wymianie kilku podań, Norweżka Ada Hegerberg z bliska trafiła do siatki. Medyczki w końcówce pierwszej odsłony na moment straciły koncentrację, co skwapliwie wykorzystały Francuzki dwukrotnie trafiając do siatki. Hegerberg łatwo się uwalniała spod opieki defensorek Medyka. Przez 45 minut koninianki własną połowę opuściły zaledwie kilka razy. Swoich szans szukały w kontratakach, ale za szybko pozbywały się piłki. Bramkarka gości Meline Gerard interweniowała tylko raz po celnym uderzeniu Katarzyny Daleszczyk. Piłkarki Medyka nieco odważniej zaatakowały po przerwie, ale nie starczyło im umiejętności, by choć raz trafić do siatki rywalek. Filigranowa Agata Tarczyńska odbijała się od rosłych obrończyń Olympique, ale miała jedną świetną okazję, by zdobyć honorową bramkę. W ostatniej chwili jej strzał został zablokowany. Nadzieje mistrzyń Polski na skromną porażkę prysły w ostatnim kwadransie. Rywalki tym razem skutecznie potrafiły wykorzystać walkę w powietrzu i stałe fragmenty. Po mecz powiedzieli: Roman Jaszczak (trener Medyka) - "Trudno po takim meczu coś dobrego powiedzieć. Pozostał trochę żal, bo w mojej opinii zasłużyliśmy na dwie bramki. A naszym marzeniem było, by choć jednego gola strzelić Olympique. W tym sezonie nikomu to się jeszcze nie udało. Szkoda sytuacji sam na sam Agaty Tarczyńskiej, bo później to już marzyłem, żeby skończyło się na 0-5. Niestety, to też się nie udało. Myślę jednak, że możemy sobie spokojnie spojrzeć w oczy, bo nie było wstydu. Pomimo takiego wyniku dziewczyny zagrały fajny mecz, z którego jestem zadowolony. Na pewno jeszcze nie jeden zespół przegra z Lyonem 0-5, 0-6 czy 0-7. Na pewno rywalki biegały szybciej, ale obawiałem się, że ta różnica na boisku będzie większa. My różnimy się nie w wyszkoleniu technicznym czy w taktycznym, ale przepaść jest w kwestii finansowej. Francuzi mają budżet większy od nas ponad 50 razy, więc o czym my mówimy". Gerard Precheur (trener Olympique) - "Bardzo długo pracuję w federacji francuskiej i naprawdę obserwuje, jak rośnie poziom piłkarstwa kobiecego w Polsce. Jestem mile zaskoczony organizacją gry Medyka, a także ich umiejętnościami indywidualnymi. Przy okazji chciałbym podziękować za opiekę i wyjątkową gościnę". Anna Gawrońska (kapitan Medyka) - "Nie grałam jeszcze z tak silnym zespołem klubowym, ale miałam okazję zmierzyć się z reprezentacją Francji, w której gra kilka dziewczyn z Olympique. Porażka 0:6 mówi sama za siebie, piłkarsko jeszcze odstajemy od tych zawodniczek. Zagrałyśmy skoncentrowane, zmobilizowane, ale też nie pompowałyśmy balona, bo wiedziałyśmy z jakim rywalem gramy. Miałyśmy dziś problem z kryciem, źle przekazywałyśmy sobie rywalki, które były bardzo ruchliwe i często zmieniały pozycje. Brakowało czasami komunikacji. Pozostał mały niedosyt, może trochę za mało walki włożyliśmy w ten mecz. Poddałyśmy się po pierwszej bramce, do tego momentu grałyśmy całkiem nieźle". Medyk Konin - Olympique Lyon 0-6 (0-3) Bramki: 0-1 Ada Hegerberg (19), 0-2 Eugenie Le Sommer (35), 0-3 Ada Hegerberg (37), 0-4 Pauline Bremer (73), 0-5 Paulin Bremer (81-głową), 0-6 Wendi Renard (84-głową). Żółta kartka: Medyk - Patrycja Balcerzak. Sędziowała: Pernilla Larsson (Szwecja). Widzów: 1200.