Sebastian Staszewski, Interia: - Podpisując kontrakt z klubem występującym w klasie okręgowej spodziewałeś się, że na zgrupowanie polecicie do Dubaju? Zimą wiele klubów pozostało w Polsce, kilka wybrało Cypr albo Turcję. Na Zjednoczone Emiraty Arabskie pozwoliła sobie wyłącznie Legia Warszawa. Radosław Majewski: - Oczywiście, że nie! Z tego, co słyszałem, pod uwagę brano także Uniejów albo Turcję, gdzie Wieczysta była rok temu. Ale apetyt rośnie w miarę jedzenia. Klub chce się rozwijać, ma coraz większe możliwości i wybrał ten sam kierunek, który wcześniej wypróbowała Legia. Natomiast trzeba mieć świadomość, że to nie jest wyłącznie fanaberia. Pogoń Szczecin czy Cracovia mogły trenować w Polsce, bo mają bazy, a więc i odpowiednie warunki. My jeszcze takich nie mamy, w Krakowie ćwiczymy na sztucznej murawie, więc kontakt z naturalną trawą nam się przyda. W przeszłości kluby z niższych klas rozgrywkowych jeździły już na zagraniczne obozy. W 2017 roku Tarnovia Tarnowo Podgórne poleciała do Turcji. Ten sam kierunek dwa lata później wybrali piłkarze Prochowiczanki Prochowice. Ale wasze zgrupowanie zrobione jest chyba z największym rozmachem. - Nie ma co kryć, że nasz klub ma zagwarantowane odpowiednie środki i dzięki nim może zapewnić warunki na wysokim poziomie. Rozmawiałem z chłopakami z innych ekip i wszyscy powtarzali zgodnie, że w Polsce zimą trenuje się głównie na sztucznej trawie. Niewiele hoteli daje możliwość gry na naturalnej. A my w ZEA taką mamy. Jak na takim obozie trenują piłkarze z okręgówki? - Mamy drużynę na znacznie wyższym poziomie niż okręgówka. Powiedziałbym nawet, że to zespół, który spokojnie poradziłby sobie kilka lig wyżej. Dlatego nie ma zwiedzania, a jest ciężka robota. Ćwiczymy z piłkami, mamy paski GPS, monitoring wyników. Jest profesjonalnie. W poniedziałek mieliśmy dwa treningi, we wtorek trening i sparing. Środę zaczynamy od porannego treningu. Luźniejszą mamy tylko niedzielę. Czyli jedziemy cyklem, jaki znam ze zgrupowań klubów z Ekstraklasy. Dla ciebie, Sławomira Peszki czy Michała Miśkiewicza takie wyjazdy nie są czymś nowym, ale dla niektórych piłkarzy Wieczystej to musi być przeżycie. - W Dubaju byłem tylko przelotem, jak leciałem do Australii. Teraz trochę się pozmieniało, bo żeby przylecieć do ZEA trzeba mieć badania. Ale poza tym nie widzę różnic między Dubajem a Turcją. Są fajne boiska, odnowa biologiczna jest pod nosem. Po chłopakach nie zauważyłem natomiast, żeby zajmowali się robieniem zdjęć, a nie trenowaniem. Wszyscy mamy świadomość, że przyjechaliśmy tu na robotę. We wtorek zagraliście z trzecioligowym FC City Dubai, w piątek zmierzycie się z innym trzecioligowcem, FC Rodina Moskwa. Jak wrażenia po pierwszym meczu? - To było naprawdę dobre spotkanie. Wygraliśmy 3-2. Prowadziliśmy już 2-0, ale jeszcze w pierwszej połowie rywale wyrównali. A później strzeliliśmy trzeciego gola. Wyobrażasz sobie, aby wiosną Wieczysta nie awansowała do IV ligi? - Po takich przygotowaniach? Interesuje nas tylko i wyłącznie awans. Po to zresztą budowana jest nasza drużyna, aby z roku na rok iść coraz wyżej. Co dalej z twoją karierą? Zamierzasz jeszcze wrócić do Ekstraklasy? - Miałem zapytania z I czy II ligi, ale Wieczysta powiedziała wtedy stanowcze "nie". Skończyło się więc tylko na sondowaniu. Trudno mi przewidzieć, co będzie latem. O kontuzji już zapominam, od pół roku normalnie trenuję, gram. Nie opuściłem żadnego meczu. Jestem więc do dyspozycji. Ale skupiam się na tym, co jest dziś. Mój świętej pamięci tata powtarzał zawsze: "Synu, nie planuj, bo plany się pier...". A mimo to w czerwcu i lipcu gdybałem. Wysyłałem sygnały, że jestem do wzięcia i... nikt mnie nie wziął. Dlatego nie żyję marzeniami. Jestem w Wieczystej i moim celem jest awans. Rozmawiał Sebastian Staszewski, Interia