Od dawna wiadomo było, że do tego dojdzie; że legendarny Pele będzie chciał spotkać się z młodym Kylianem Mbappe, uważanym za najzdolniejszego piłkarza młodego pokolenia. Niektórzy mówią nawet, że 20-latek z Francji jest na dobrej drodze, aby podążyć śladami Brazylijczyka. Pele nie zaprzecza. Zaczęło się na mundialu w Rosji. Gdy Mbappe strzelił dwa gole Argentynie, stał się pierwszym zawodnikiem od czasów Pelego, który jeszcze jako nastolatek trafił dwukrotnie w jednym meczu fazy pucharowej mistrzostw świata. Porównania nasuwały się same, ale były jeszcze bardziej podsycane przez legendarnego "króla futbolu", który w mediach społecznościowych nie ukrywał podziwu dla młodziana z PSG. Potem gdy Mbappe trafił jeszcze w finale mundialu, przypominając osiągnięcie Pelego z 1958 roku, zyskał kolejne grono sympatyków widzących w nim godnego następcę. Do spotkania miało dojść już wcześniej, ale niemal 79-letni Pele nie zawsze był w dobrej formie. Wreszcie się udało. - Jeśli porównuje się Kyliana do mnie, to dlatego, że jego styl gry jest podobny. I oczywiście ze względu na wiek. Ja też zaczynałem bardzo młodo, jak też lubiłem dryblować. Cieszę się, bo to dla mnie zaszczyt, że mam takiego ambasadora - mówił Pele, dodając, że Mbappe "z pewnością będzie zasługiwał na Złotą Piłkę". Francuz rewanżował się stwierdzeniem, że nawet gdyby dodać gole strzelone na Play Station, to i tak nie będzie można wyrównać rekordu Pelego. Remigiusz Półtorak