- Graliśmy trzech na trzech na małe bramki i w pewnym momencie, walcząc o piłkę, poczułem silne uderzenie. Od razu zauważyłem, że rusza mi się ząb. Po chwili miałem go w ręku - powiedział Gorawski w "Przeglądzie Sportowym". - Od momentu wyjazdu do Rosji mam strasznego pecha. Zaczęło się od tego, że ukradli mi samochód, później długo leczyłem kontuzję, a teraz ten ząb. Ale mówię sobie - co mnie nie zabije, to mnie wzmocni. I wierzę, że pechowy był tylko początek, a teraz już wszytko zacznie się układać - stwierdził były zawodnik krakowskiej Wisły. Sytuacja Gorawskiego w rosyjskim klubie nie jest zbyt dobra. - Między mną oraz trenerem nie układa się za dobrze. Daje mi to odczuć nawet na treningach. W poprzednim meczu ligowym wszedłem na boisko dopiero w 83 minucie. Dziwne, naprawdę dziwne... - dodał Gorawski.