Grecka ekstraklasa - zobacz wyniki, strzelców, składy, terminarz i tabelę Greckie derby zawsze są rozgrywane w gorącej atmosferze i choć na Stadionie Olimpijskim nie było kibiców gości, to i tak nie udało się dokończyć meczu. Na stadionie chuligani dali o sobie znać już w piątej minucie. Grupa 15-20 osób chciała zaatakować piłkarzy rezerwowych siedzących na ławce i spotkanie zostało przerwane. Przedstawiciele Olympiakosu twierdzili, że jeden z napastników miał nóż. Sytuację udało się opanować i po 10 minutach grę wznowiono. Zdecydowanie bliżsi zdobycia gola byli goście i gdy w 53. minucie zdobyli bramkę, miejscowi fani nie potrafili opanować rosnącej w nich frustracji. Pseudokibice Panathinaikos opuścili trybuny i tuż obok stadionu starli się z policją, która użyła granatów ogłuszających i gazu łzawiącego. Chmura gazu przedostała się do środka i niemiecki sędzia Marco Fritz musiał przerwać mecz. Sytuacja była napięta, zwłaszcza że kolejna grupa kibiców zeszła z trybun na bieżnię okalającą murawę i zapadła decyzja, że mecz nie zostanie dokończony. Wszystko wskazuje na to, że Panathinaikos zostanie ukarany nie tylko solidną grzywną, ale także utratą punktów. - Tragedia. Nie mam słów. Wdarli się na stadion, gonili piłkarzy... Brak słów. Po tym, jak strzeliliśmy gola, kibice weszli na murawę. Nie mogliśmy grać dalej. Piłkarze Panathinaikosu próbowali uspokoić swoich fanów, ale bez efektów - relacjonował Kostas Fortounis, pomocnik Olympiakosu. Władze Panathinaikosu wystosowały oświadczenie, w którym napisały, że: "jednoznacznie potępiamy każdy akt przemocy, który miał miejsce". MZ