Sportowcy na zakręcie kariery zawodowej to często osoby, które na próżno szukają uszczęśliwiającego ich zajęcia, które choć w małym stopniu wypełni pustkę po wielkich emocjach towarzyszących im na wielkich arenach. Znalezienie nowej drogi wcale nie jest łatwe w obliczu, gdy od dziecka wykonywało się tylko jedną czynność, której powtarzalność miała doprowadzić do mistrzostwa. Paige Williams na swoim koncie ma niemało sukcesów. Piłkarska kariera rozwijała się, stopniowo dopisując do sportowego CV nowe punkty. Brytyjka reprezentowała swój kraj w juniorskich meczach. W 2013 roku wraz z angielską drużyną wywalczyła drugie miejsce w mistrzostwach UEFA do lat 19. Drugie miejsce zanotowała też z zespołem Evertonu w Pucharze Anglii. W 2019 roku młoda piłkarka trafiła do Birmingham City, skąd droga miała ją doprowadzić prosto do wymarzonego Realu Madryt. Stało się jednak inaczej. "Miałam testy i trenowałam z kilkoma drużynami. Wszyscy tam wierzyli, że dołączę do Realu Madryt. Pewnego ranka przechodziłam obok Marcelo, mówiąc mu w drodze na trening "dzień dobry". Okazało się jednak, że jeden z zawodników nie może opuścić klubu w formie wypożyczenia i zwyczajnie zabrakło dla mnie miejsca. To były czynniki, których nie mogłam kontrolować, takie głupie drobiazgi. Jakby wszystko odciągało mnie od piłki" - powiedziała dla BBC Paige Williams. Będąc przed 25 urodzinami, kobieta musiała postawić sobie pytanie, czy miejsce, w którym aktualnie się znajduje, oferuje jej godną przyszłość. Futbol nie mógł dać jej utrzymania, więc jasnym stało się, że trzeba rozpocząć poszukiwania pracy. Te uzależnione były od pytania Brytyjki, co właściwie innego potrafi dobrze robić. Przecież piłka nożna była jej całym życiem. "Nie chciałam być taka jak przeciętny Joe. Moja mama powiedziała, że muszę znaleźć pracę. To ja i 50 mężczyzn w brudnym małym magazynie, nosząca 200 skrzynek, owijająca je i kładąca na furgonetce" - wspomniała młoda kobieta.