Obrońca gości zaatakował dwoma nogami Joleona Lescotta. - Jestem zaskoczony zachowaniem Manciniego. Niedawno miał za złe Wayne'owi Rooneyowi, że ten próbował nakłaniać sędziego do wyrzucenia jednego z jego graczy, a teraz próbuje wpędzić w kłopoty naszego zawodnika - to nie jest w porządku - powiedział Gerrard, strzelec jedynego gola z rzutu karnego. - Steven Gerrard może mówić, co chce. Ja powiedziałem, co ja myślę. Zawsze tak robię. Nie ma znaczenia, co on lub inni piłkarze mówią - odpowiedział Mancini. Menedżer Manchesteru City jest wciąż rozdrażniony czteromeczową dyskwalifikację dla Vincenta Kompany'ego, którą otrzymał po kontrowersyjnej czerwonej kartce za faul na Nanim z lokalnego rywala United w niedzielnym meczu trzeciej rundy Pucharu Anglii. Włoch uważał, że jego kapitan nie zasłużył na taką karę, twierdząc, że przez 30 lat związku z piłką nożną, nigdy nie widział czerwonej kartki za taki atak jak Kompany'ego. Poczuł jeszcze większą niesprawiedliwość po wślizgu Johnsona, za które obrońca Liverpoolu nie zobaczył żadnej kartki. - To było gorsze. Ten wślizg był bardziej niebezpieczny. Gerrard podszedł do mnie i coś mi powiedział, ja odparowałem. Nie chodziło mi jednak o Johnsona, tylko o jego wślizg. On był na pewno gorszy od Vinny'ego. Wszyscy to widzieli - tłumaczył przyczyny sprzeczki Mancini. Ten incydent dopełnił złego wieczoru Manchesteru City, który pierwszy raz od lutego 2008 roku przegrał dwa mecze z rzędu na własnym stadionie. W niedzielę "The Citizens" ulegli United 2-3, odpadając z Pucharu Anglii, a w środę zostali pokonani 1-0 przez Liverpool w pierwszym meczu półfinału Pucharu Ligi. Rewanż na Anfield Road 25 stycznia. Manchester City - Manchester United 2-3 Manchester City - Liverpool FC 0-1