Obecnie w klasyfikacji prowadzi Bośniak Vedad Ibisevic, który w 17 spotkaniach jesiennej rundy zdobył 18 goli. Na zgrupowaniu w Hiszpanii nabawił się jednak kontuzji kolana, musiał poddać się operacji i w obecnym sezonie już nie wystąpi. Tuż za nim znajduje się Patrick Helmes z Bayeru Leverkusen, który do tej pory ma na koncie 13 trafień, Grafite z VfL Wolfsburg ma ich dwanaście, a Wichniarek jedenaście. "To trójka najpewniejszych napastników, którzy już w pierwszym spotkaniu rundy jesiennej zdobyli po bramce. Ich pogoń za Ibisevicem się rozpoczęła i każdy z nich może sięgnąć po strzelecką koronę" - napisała jedna z niemieckich gazet. W Bielefeld, gdzie 31-letni Polak jest traktowany niczym bohater, kibice wymyślają coraz to nowe przydomki. Od dawna nazywany jest "Królem Arturem", od niedawna również "Artor", co jest połączeniem jego imienia z niemieckim słowem "Tor", czyli "gol". "Do takich słów podchodzę bardzo spokojnie, bo tytuł króla strzelców nie jest moim celem. Chcę by Arminia zdobywała punkty, a kto będzie strzelał bramki jest dla mnie bez znaczenia. Na pewno będę starał się dokładać kolejne trafienia, ale to Luca Toni z Bayernu Monachium i Helmes są według mnie w tej kwestii faworytami pod nieobecność Ibisevica" - ocenił urodzony w Poznaniu piłkarz. "Dlaczego? Przede wszystkim styl gry drużyn, w których występują, jest bardziej ofensywny od naszego. Im łatwiej wygrywać mecze, a wtedy łatwiej również o strzelanie goli, zwłaszcza w perspektywie długiego sezonu" - dodał Wichniarek.