W 2004 roku, podczas ostatniego pojedynku obu ekip, Ashley Cole i Shaun Wright-Phillips byli obrażani rasistowskimi wyzwiskami przez część kibiców. Z tego powodu angielska Federacja Piłkarska nie jest chętna do gry w Madrycie, ale Henry wyjaśnia, że obawy FA są nieuzasadnione. - Oczywiście zgadzam się, że należy przerwać rasistowskie okrzyki fanów, ale nierozgrywanie meczów nie jest odpowiednią drogą dla naprawy sytuacji - przekonuje Francuz, który sam stał się obiektem podobnego zachowania ze strony byłego selekcjonera hiszpańskiej kadry, Luisa Aragonesa (za nazwanie Henry'ego "czarnym g...", zapłacił on grzywnę w wysokości 2 tysięcy funtów). - Nie można poddawać się takiej presji i należy przekonywać kibiców, żeby się zmienili, a nie zabierać im piłkę nożną. Futbol to tylko gra i nie ma nic wspólnego z przekonaniami religijnymi czy politycznymi - dodaje. Selekcjoner reprezentacji Anglii, Fabio Capello, który dwukrotnie pracował jako szkoleniowiec Realu Madryt przyznał, że chętnie wróci do stolicy Hiszpanii. - Mam stamtąd dobre wspomnienia, ale to nie ja decyduję, gdzie gra kadra. Muszą to ustalić między sobą angielska i hiszpańska federacja - poinformował. We wrześniu, napastnik reprezentacji Anglii, Emile Heskey był obrażany rasistowskimi okrzykami przez chorwackich kibiców, w czasie meczu reprezentacji obu krajów. Bałkańska federacja została ukarana za to grzywną w wysokości 15 tysięcy funtów.