Oto moja propozycja "dziesiątki" najlepszych polskich piłkarzy z kilkoma zdaniami uzasadnienia: 1. Zbigniew Boniek - dla mnie najlepszy, choć przyznaję, że przeżywałem jego dni chwały jako nastolatek (co utrudnia obiektywną ocenę). Zawsze marzyłem o białej koszulce z Orłem z numerem dwadzieścia, w której wbił trzy bramki Belgii albo czerwonej z Orłem też z dwudziestką, w której zaliczył dwie asysty i strzelił gola Peru (i wygrażał dziennikarzom, którzy po spotkaniu z Kamerunem pisali: "Stołek dla pana Bońka"). Marzyłem również o charakterystycznym trykocie w biało-czarne pasy z numerem jedenaście - Juventusu Turyn, z którym "Zibi" wygrał Puchar Mistrzów, Puchar Zdobywców Pucharów, Superpuchar Europy, zdobył tytuł mistrza Włoch, a także wywalczył Puchar Italii (a wówczas to była najlepsza liga świata). Pamiętam również czerwień trykotów Widzewa, z którym wygrywał mistrzostwo Polski, a także eliminował z pucharów takich gigantów, jak Manchester United, czy Juventus Turyn. Ciekawił mnie koniec jego kariery w Romie, z którą zdobył Puchar Włoch, a w której w ostatnim sezonie - za sprawą słynnego Erikssona - grał jako libero (został najlepszym libero Serie A przed samym Baresim). 2. Kazimierz Deyna - fenomen, który nie poradził sobie w życiu. Architekt złota olimpijskiego w 1972 roku (mało kto pamięta, że strzelił na tym turnieju dziewięć bramek!), a także 3. miejsca na świecie w 1974 roku. Co prawda Kazimierz Górski mówił mi, że dla niego piłkarzem wszech czasów jest Lubański, ale mimo wszystko uważam, że epoka Górskiego naznaczona jest osobą Deyny, który w finale IO w Monachium wbił dwa niezapomniane gole Węgrom. To po tym meczu Jan Ciszewski powiedział do mikrofonu: "Mój Boże i cóż ja mam Państwu powiedzieć, tyle lat czekałem..." 3. Ernest Wilimowski - najbardziej tajemnicza, a zarazem fascynująca postać naszej piłkarskiej historii XX wieku. W pojedynkę strzelił cztery gole Brazylii w naszym pierwszym spotkaniu finałów MŚ w 1938 roku. 22 mecze dla Polski - 21 bramek, 8 spotkań dla Niemiec, prowadzonych już wówczas przez Herbergera i aż 13 goli! 4. Włodzimierz Lubański - 75 A - 48 bramek, złoto igrzysk w Monachium, a wcześniej wielki Górnik (finał PZP w 1970 roku, nasz jedyny finał w całej historii). Byłby jeszcze bardziej znaczącym piłkarzem, gdyby nie paskudna kontuzja. 5. Grzegorz Lato - 100 A - 45 goli, król strzelców MŚ 1974, pracuś na MŚ 1982! Wielki piłkarz, który na początku miał tylko szybkość, a później dojrzał. 6. Henryk Kasperczak - przez lata nie doceniałem go jako piłkarza, a chyba i człowieka. Bez niego nie byłoby 3. miejsca na świecie w 1974 roku (debiutował kilkanaście miesięcy wcześniej, mając już 25 lat, a mimo to zagrał ponad sześćdziesiąt razy z Białym Orłem na piersi). Wybitny trener - prowadził aż pięć drużyn narodowych w Afryce (i to z sukcesami!). 7. Józef Młynarczyk - w finałach MŚ 1982 w pierwszych pięciu meczach puścił tylko jedną bramkę! W półfinale i w spotkaniu o 3. miejsce zainkasował po dwie, ale i tak był jedną z najważniejszych postaci drużyny Antoniego Piechniczka. Z FC Porto Puchar Europy, Superpuchar Europy i Puchar Interkontynentalny! 8. Jan Tomaszewski - Wembley i wszystko jasne. Ale warto nadmienić, że był wielki nie tylko przeciwko Anglii - w finałach MŚ 1974 obronił rzuty karne, Szweda Tappera i Niemca Hoenesa. 9. Gerard Cieślik - legenda Ruchu Chorzów, ale także reprezentacji Polski. Jako młody chłopak wcielony do Wehrmachtu, chociaż wcześniej hitlerowcy zamordowali mu ojca! Jako piłkarz bohater wygranej ze Związkiem Sowieckim w Chorzowie - w eliminacjach mistrzostw świata. Legendarnemu Jaszynowi strzelił dwa gole! 10. Władysław Żmuda - 91 A, w tym aż 21 w czterech finałach MŚ (choć ten 21 mecz był "na siłę" w Meksyku w 1986 roku, gdy najlepsze lata kariery miał za sobą). Był jednak znakomitym obrońcą na dwóch mundialach, z których przywoziliśmy medale za 3. miejsce. Jestem ciekaw reakcji sympatyków futbolu na moją propozycję. Na pewno nie zabraknie ciekawych głosów, tych którzy oddają się historycznej pasji - inspirowanej między innymi dzięki fascynującym książkom Andrzeja Gowarzewskiego. Gowarzewski w tomie "80 lat PZPN" uporządkował wiedzę na temat najlepszego polskiego piłkarza wszech czasów. Na 50-lecie został wybrany Gerard Cieślik przed Lucjanem Brychczym i Wacławem Kucharem, ale to był wybór z 1969 roku, jeszcze przed sukcesami polskich klubów w pucharach i wielką erą drużyny narodowej, która trwała od 1970 aż do 1986 roku. Plebiscyt w 1989 roku - na 70-lecie PZPN - wygrał Deyna przed Lubańskim i Bońkiem. Na 80-lecie PZPN - w 1999 roku - odbyła się gala transmitowana przez Polsat, a najlepszego piłkarza wybrali telewidzowie. Wygrał Boniek przed Deyną i Lubańskim. Na marginesie - zastanawiam się, czy ostatnie dziesięć lat kogoś wykreowało do setki najlepszych polskich piłkarzy wszech czasów. Wydaje mi się, że śmiało można zgłosić takie postacie, jak Jerzy Dudek (bohater finału Champions League 2005), Jacek Bąk (blisko sto meczów w drużynie narodowej - także w dwóch finałach MŚ i finałach ME), Michał Żewłakow (też udział w tych imprezach, a jeszcze ciekawa kariera klubowa), Emmanuel Olisadebe (bohater eliminacji MŚ 2002), Tomasz Frankowski (bohater eliminacji MŚ 2006, supersnajper współczesnej ligi), Euzebiusz Smolarek (bohater eliminacji ME 2008), Artur Boruc (bohater finałów ME 2008)... <a href="http://forum.interia.pl/watek-chronologicznie/10-najlepszy-polskich-pilkarzy-90-lecia,1072,980928,,c,1,1,0,0" target="_blank">A JAKA JEST WASZA "10" DEBEŚCIAKÓW? TYPUJCIE!</a>