- Myślę, że bardziej uśmiechnięty wychodziłem z szatni po Górniku, gdzie odnieśliśmy arcyważne zwycięstwo - skomentował. Marcin Cabaj (bramkarz Cracovii):- Przede wszystkim mieliśmy dużo szczęścia, że nie straciliśmy bramki po stałych fragmentach gry. Jagiellończycy nie wykorzystali swoich sytuacji, a my nasze tak. Konsekwentnie graliśmy do końca. Dostali dwie czerwone kartki, nie wiem dokładnie za co, ale od tego czasu kontrolowaliśmy przebieg spotkania. Niektórzy koledzy chcieli zdobyć kolejne bramki, ale ja tonowałem ich ruchy. Lepiej było nie narażać się na kontry. Cabaj przyznał, że początek spotkania nie był udany dla gospodarzy: - Byliśmy słabszym zespołem w tym okresie gry. Nie tak to sobie zakładaliśmy. Trener nie był zadowolony z tego, co prezentowaliśmy. Graliśmy nerwowo, chcieliśmy jednym, dwoma podaniami rozwiązać sytuację i strzelić bramkę. Golkiperowi "Pasów" spadł kamień z serca po zwycięstwie nad bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie: - Mieliśmy dużo takich spotkań, typu Odra, Polonia Bytom, które powinny być rozstrzygnięte na naszą korzyść. Dzisiaj tak się stało, że drużyna będąca w naszym zasięgu została pokonana. Z tego się cieszymy, bo z takimi zespołami musimy wygrywać. Nieważny jest styl, ale najważniejsze są punkty. Przed meczem z "Jagą" Cabaj zapowiedział, że planem Cracovii na dwie kolejki rundy wiosennej jest zdobycie sześciu punktów: - Minimum sześć punktów - mówił po meczu z uśmiechem. - Byłoby fajnie dostać taki prezent na Mikołaja. Musimy zagrać bardzo dobre spotkanie, ponieważ na wyjazdach nigdy nie wyglądaliśmy bardzo dobrze. W piątek minął miesiąc pracy Artura Płatka w Cracovii. Jak ocenia ten czas "Wąski"? - Myślę, że widać pomału efekty tej pracy. Były przerwy na Puchar Ekstraklasy, więc mieliśmy tylko dwa takie pełne cykle przedmeczowe. Zaczyna to fajnie funkcjonować. Jeszcze nasze morale musi iść do góry. Musimy uwierzyć w to, że potrafimy grać w piłkę - powiedział.