W środę Real Madryt podejmie na Santiago Bernabeu AS Monaco, a Chelsea zmierzy się na Stamford Bridge z Arsenalem. Rewanżowe mecze 1/4 finału zostaną rozegrane 6 oraz 7 kwietnia. Złą passę w spotkaniach z hiszpańskimi drużynami przełamał AC Milan. Podopieczni Carlo Ancelottiego pokonali Deportivo La Coruna 4:1 i było to dopiero ich drugie zwycięstwo na San Siro w ostatnich sześciu meczach rozegranych z zespołami z Primera Division. Początek meczu nie zapowiadał jednak poprawienia bilansu. Wręcz przeciwnie, bowiem już w 11. minucie Pandiani wykorzystał dośrodkowanie Capdevilli i strzałem głową pokonał Didę. Dla urugwajskiego napastnika był to dziewiąty gol zdobyty w tej edycji Champions League. "Rossoneri" rzucili się do ataku, ale na ich efekty musieli czekać niemal do przerwy. Chwilę przed zejściem do szatni przypomniał o sobie Kaka, wolejem z 8 metrów pakując piłkę do siatki gości. Przełomowe dla losów meczu okazało się pierwsze 7 minut po wznowieniu. Gospodarze ruszyli z furią i już po 22 sekundach indywidualną akcję celnym uderzeniem zakończył Szewczenko. Nie minęło 180 sekund i Kaka znów błysnął niesamowitym talentem, pokonując Molinę strzałem z linii pola karnego. Na kunszt Brazylijczyka napatrzył się pewnie Pirlo, który chwilę później pięknym uderzeniem z rzutu wolnego ustalił wynik meczu na 4:1. Rekord występów w europejskich pucharach ustanowił przy okazji wtorkowego pojedynku Paolo Maldini. Kapitan Milanu poprawił o jeden mecz osiągniecie Holendra Franka de Boera, który rozegrał 129 spotkań w rozgrywkach pucharowych. Pierwszy gol w pojedynku na stadionie "O Dragao" w Porto padł w końcówce pierwszej połowy. Brazylijczyk Deco wykończył akcję Benni McCarthy'ego i skierował piłkę do siatki gości z Lyonu. W 70. minucie Ricardo Carvalho - po rzucie wolnym wykonanym przez Jankauskasa - strzałem głową ustalił wynik meczu na 2:0. Gospodarze przez większą część meczu mieli optyczną przewagę (54 procent posiadania piłki) i zasłużenie wygrali. W drużynie mistrza Francji najwięcej zamieszania pod polem karnym FC Porto robił Govou, ale tego dnia był bardzo nieskuteczny.