INTERIA.PL: Zgodzi się pan ze stwierdzeniem, że w ciągu kilku dni drużyna przeszła istną metamorfozę? Czesław Michniewicz: Tak, w Białymstoku zagraliśmy dużo lepiej niż przeciwko Legii. Jak odmienia się zespół w tak krótkim czasie? - Tydzień w sporcie to wieczność. W trakcie kilku dni może wydarzyć się wiele. Pokazał to przykład Widzewa. W Białymstoku zaprezentowaliśmy się z dobrej strony, dzięki czemu pewnie wygraliśmy. W Warszawie z Legią nie oddaliście żadnego celnego strzału, teraz zdobyliście trzy gole na boisku wicelidera. - W przekroju całego meczu Legia również nie stwarzała sobie zbyt wielu okazji podbramkowych. Zdobyła jednak ważną bramkę i wygrała. W Białymstoku wypadliśmy naprawdę dobrze, byliśmy skuteczni. W końcu przełamał się Darvydas Szernas, który po ponad 25 godzinach zdobył bramkę z akcji. Fakt, że zaczął ten mecz na ławce rezerwowych, wpłynął na niego pozytywnie? - Darvydas wreszcie zdobył gola, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni. Jak widać fakt, że nie wyszedł w pierwszym składzie, zadziałał mobilizująco. Liczymy na jego kolejne trafienia. W drugiej połowie nie wytrzymał pan stresu, wyszedł do szatni kwadrans przed końcem spotkania. - Od początku meczu sędzia techniczny upominał mnie za nawet minimalne opuszczenie wyznaczonej strefy. Słyszałem, że zostanę wyrzucony. Wolałem sam opuścić boisko, niż żeby stało się to, co we Wrocławiu, gdzie w efekcie w dwóch następnych meczach nie mogłem zasiąść na ławce. W chwili obecnej do miejsca na podium tracicie pięć punktów. Zapewne powie pan, że liczy się tylko każdy najbliższy mecz, ale czy po zwycięstwie w Białymstoku nie zdarzyło się panu przez chwilę pomyśleć o europejskich pucharach? - W lidze może zdarzyć się jeszcze wiele. Na razie skupiamy się na najbliższym meczu z GKS-em Bełchatów. Po nim interesować będzie nas spotkanie z Zagłębiem. Paradoksalnie, na pięć kolejek przed końcem sezonu, mając szansę na grę w europejskich pucharach, wcale nie możecie być pewni utrzymania w lidze. - Dokładnie, na tym polega cały paradoks. Ale w podobnej sytuacji jest jeszcze wiele innych zespołów.