- Od pierwszej do ostatniej minuty walczyliśmy o zwycięstwo. Bez efektu w postaci goli, mimo że stworzyliśmy kilka sytuacji podbramkowych. Niestety, piłka od słupków i poprzeczki odbijała się w złą stronę - powiedział trener Lecha Poznań, Czesław Michniewicz. - Nie straciliśmy bramki i to może cieszyć. Martwi strata punktów z kolejnym rywalem, któremu ich nie powinniśmy oddawać. Nie chciałbym dyskredytować Arki czy Korony, ale te zespoły raczej nie będą walczyć o miejsce w czołówce. Chciałbym pochwalić Krzysztofa Gajtkowskiego i Piotra Reissa za stwarzanie sobie sytuacji. To był również bardzo ważny pojedynek dla Krzysztofa Kotorowskiego, który wreszcie nie stracił bramki. Chciałbym także w imieniu drużyny i sztabu powiedzieć, że napastnik gości Grzegorz Piechna wyzywał nas od sk.... Takie zachowanie nie przystoi pierwszoligowemu graczowi - dodał szkoleniowec "Kolejorza". - Do Poznania jechaliśmy z pewnymi obawami, bo przecież Lech to uznana firma, a poza tym postawa ofensywy Wielkopolan w ostatnich meczach mogła budzić respekt. W barwach Kolejorza gra wielu doświadczonych zawodników, my dopiero zaczynamy przygodę z pierwszą ligą. Na szczęście na boisku moi piłkarze nie okazali strachu i walczyli o każdą piłkę. Chcieliśmy za wszelką cenę wybić lechitów z rytmu. Niestety, sami przy tym nie potrafiliśmy zagrozić bramce rywali, co w poprzednich pojedynkach było naszą mocną stroną. Mimo że spotkanie zakończyło się wynikiem 0:0, kibice nie mogli narzekać na brak emocji - ocenił spotkanie trener Korony, Ryszard Wieczorek. Maciej Borowski, Poznań.