Trudno jednak powiedzieć, że w sobotę przeciwko Lechii ujrzymy już drużynę Michniewicza. Szkoleniowiec przejął zespół we wtorek i ma łącznie cztery dni, aby piłkarze zrozumieli jego filozofię. - To bardzo mało czasu. Od momentu, kiedy zjawiłem się w klubie, niepowodzenia przyjmę na klatę. Jestem kierowcą tego autobusu, za wszystko odpowiadam. Nie będę na nikogo zrzucał winny spoza naszego małego grona. Razem złapani, razem powieszeni - mówi. - Zdaję sobie sprawę, że mam niewiele czasu. Pewne rzeczy udało mi się już jednak przekazać drużynie. Przychodząc do Widzewa, mówiłem, że możemy przegrywać, ale tylko w spotkaniach, w których pokażemy własny styl - zaznacza Michniewicz. Nie ma co marzyć, abyśmy dostrzegli go już w sobotę. Podstawowe różnice powinny być jednak widoczne, bo piłkarza zgodnie zapewniają, że rozumieją, o co chodzi nowemu szkoleniowcowi. - Musimy mieć widoczną powtarzalność, w defensywie i ofensywie. Trening u mnie polega na tym, aby ćwiczyć głowę, pokazywać obszary, które dotychczas nie były wykorzystywane. Chciałbym też, abyśmy wygrywali dzięki wszystkim atutom, jakie mamy i sprawiali, aby przeciwnik nie był w stanie wykorzystać naszych niedociągnięć. Nie jest to łatwe zadanie, ale taki właśnie cel postawiłem drużynie - dodaje. Filozofia gry według trenera, którą każdy ma, a w niewielu polskich drużynach jest to widoczne, to jedna kwestia. Druga - ustawienie. - W zależności od wyniku i przebiegu wydarzeń na boisku, taktyka musi się zmieniać. Dlatego też nie będziemy ćwiczyć jednego ustawienia, tylko trzy, co wcale trudne nie jest. Podstawowym ma być jednak 4-4-2. Jeśli je opanujemy, to poradzimy sobie również z innymi - kończy.