Hiszpanie triumfowali w mistrzostwach Starego Kontynentu w Austrii i Szwajcarii cztery lata temu oraz podczas mundialu w RPA w 2010 roku. "Marca" określa piłkarzy mianem narodowych bohaterów i pisze, że podopieczni Vicente del Bosque po środowej wygranej z zespołem Paulo Bento są "już tylko o metr od chwały". Z kolei "As" zaznacza, że drużyna przejdzie do historii, niezależnie od tego, co wydarzy się w finale w Kijowie. "Historia się powtarza" - można przeczytać w dzienniku "Mundo Deportivo", który przypomina w ten sposób, że - podobnie jak w 2008 roku w ćwierćfinale z reprezentacją Włoch - po bezbramkowym remisie w regulaminowym czasie gry i dogrywce - zawodnik Barcelony Cesc Fabregas zadał decydujące trafienie w rzutach karnych, zaś w bramce na wysokości zadania stanął Iker Casillas. Cztery lata temu golkiper Realu Madryt obronił jeszcze jedną jedenastkę wykonywaną przez przeciwników, w środę zaś piłka po strzale Bruno Alvesa trafiła w poprzeczkę. Wynik końcowy w obu przypadkach był taki sam - 4-2 dla Hiszpanów. Dziennikarze zgodnie podkreślają, że przez 90 minut późniejsi triumfatorzy byli drużyną słabszą, a większe zagrożenie pod bramką Portugalczyków stworzali dopiero w dogrywce. Za kluczowe uznali powstrzymanie największej gwiazdy przeciwników Cristiano Ronaldo, który w serii rzutów karnych - ze względu na rozwój wypadków - nawet nie podszedł do piłki. "Finaliści! Żegnaj Cristiano!" - można przeczytać na okładce "Sportu". Poza Casillasem i Fabregasem najwięcej pochwał zebrali Sergio Ramos i Pedro Rodriguez. Zdaniem dziennikarzy gazety "As", obrońca Realu Madryt rozegrał mecz życia, a jego strzał z 11 metrów wzorowany na karnym Antonina Panenki był ozdobą spotkania. "Pedro ożywił drużynę" - pisze z kolei "Marca"o niespełna 25-letnim napastnika "Barcy", który w 87. minucie zastąpił Xaviego Hernandeza.