Według Litwinów, Zub jest głównym kandydatem na stanowisko selekcjonera. Miałby przejąć kadrę tuż po zakończeniu eliminacji do mistrzostw Europy. Teoretycznie wciąż Litwa ma szansę na awans, ale praktycznie jest to niesłychanie trudne. Dni szkoleniowca Igorisa Pankratjewasa wydają się policzone. Jego następcą może zostać Zub. - Coś jest na rzeczy - potwierdza w rozmowie z Interią sam zainteresowany. - Powiedzmy, że jestem w gronie kandydatów. Poczekajmy jednak do końca eliminacji, bo nie wiemy, co się wydarzy - dodaje Zub. Były trener m.in. GKS-u Bełchatów uważnie obserwuje litewską piłkę. Był na ostatnich meczach kadry naszych wschodnich sąsiadów przeciwko Szwajcarii i San Marino. Teraz wybiera się do Wilna na spotkanie z Anglikami. - Nie mogę tego przegapić! - cieszy się Zub. Szkoleniowiec jeździ na mecze litewskiej kadry z kilku powodów. Lubi oglądać ich piłkę, doskonale orientuje się w tamtejszym rynku i chce jak najlepiej przygotować się do możliwej pracy z Litwinami. W dodatku, jest chętnie zapraszany na te wydarzenia przez tamtejszą federację. Kilka lat temu Zub wyrobił sobie na Litwie nazwisko. Pod jego wodzą Żalgiris Wilno dwukrotnie zdobył mistrzostwo kraju, a w pucharach spisywał się powyżej oczekiwań. Wyeliminował m.in. Lecha Poznań z europejskich rozgrywek. Notowania trenera były wysokie, ale nie zdecydował się przedłużyć kontraktu z Żalgirisem i odszedł w przyjacielskiej atmosferze. Postanowił spróbować sił w Polsce, ale krótki pobyt w GKS-ie Bełchatów nie wyszedł mu na zdrowie. Pracował w tym klubie przez dwa miesiące, ale ze względu na słabe wyniki został zwolniony. Od tego momentu jest bezrobotny. Trenera cały czas ciągnie na wschód. Inna sprawa, że z rodzinnego Tomaszowa Lubelskiego miałby do Wilna naprawdę blisko. Najbliżsi też już przywykli, że powoli Litwa staje się jego drugim domem. Najważniejsze, że Zub zna specyfikę tamtejszej piłki. Gdy przed meczem Jagiellonii Białystok z Kruoją Pokroje zapytaliśmy go o litewski zespół, opowiadał o nim bardzo długo. Szczegółowo charakteryzował piłkarzy, którzy przecież nie są zaliczani do najlepszych na Litwie, a mimo to Zub miał o nich dużą wiedzę. Teraz niespodziewanie może dostać szansę poprowadzenia tamtejszej federacji. Ale czy na pewno byłaby to taka sensacja? Wydaje się, że trener świadomie przez lata budował pozycję w litewskim futbolu i po cichu liczył, że ten dzień nadejdzie. Choć oczywiście żadne decyzje jeszcze nie zapadły. - To jest absolutnie inna praca. Są szkoły, które uczą bycia trenerem, ale nie ma szkoły, która uczy bycia selekcjonerem. To ogromna różnica. Na tę chwilę nie jestem jednak selekcjonerem. Poczekajmy na rozwój wydarzeń - nie chce zapeszać Zub. Litwini zajmują obecnie piąte miejsce w grupie E el. ME. Mają dziewięć punktów, a druga w tabeli Szwajcarii zdobył ich 15. Litwini wciąż mają szansę na trzecie miejsce, premiowane grą w barażach. Muszą wyprzedzić w tabeli Estonię (10 punktów) i Słowenię (12 punktów). Terminarz mają jednak piekielnie trudny i wydaje się, że celu nie zrealizują. W dwóch ostatnich październikowych meczach zmierzą się z Anglią (ma komplet zwycięstw i zapewniony awans) i Słowenią. Gdyby Zub objął litewską kadrę, byłby w tej chwili trzecim polskim selekcjonerem na świecie. Pierwszym jest, rzecz jasna, Adam Nawałka, który prowadzi reprezentację Polski. Drugim - Henryk Kasperczak - selekcjoner Tunezyjczyków. Łukasz Szpyrka