- Decyzję zarządu przyjąłem normalnie do wiadomości. Takie rzeczy są wkalkulowane w zawód trenera i ja też byłem przygotowany na to, że prędzej czy później to musiało nastąpić. Nie chciałbym się wypowiadać na temat tego zwolnienia. O pewnych rzeczach po prostu nie mogę mówić, a kontrakt został rozwiązany za porozumieniem stron - oświadczył Bajor, którego obowiązki do czasu wyboru nowego szkoleniowca przejmie jego dotychczasowy asystent Marcin Broniszewski. Trener Bajor w rozmowie z INTERIA.PL przyznał, że wiedział, iż w przypadku porażki z Górnikiem pożegna się z posadą pierwszego trenera. - A czy moje zwolnienie przesądzone było już wcześniej? Proszę zapytać prezesa - wyznał. 41-letni szkoleniowiec pozytywnie ocenił ponadroczną działalność na stanowisku pierwszego trenera Zagłębia. - Uważam, że nie mam się czego wstydzić. Udało mi się w poprzednim sezonie utrzymać Zagłębie, a nie każdy w to wierzył. Udało mi się wypromować Iljana Micanskiego jako dobrego napastnika. Klub sprzedał go za naprawdę dobre pieniądze. Udało mi się pokazać trochę naszej młodzieży wywodzącej się z Lubina i okolic. Wielu młodych chłopaków dostało u mnie szansę zaprezentowania swoich umiejętności na boisku bądź też na treningach z pierwszą drużyną. Uważam, że w przyszłości mogą oni stanowić potencjał zespołu - podsumował srebrny medalista igrzysk olimpijskich w Barcelonie z 1992 roku. Bajor uważa, że jego następca ma do wykonania w miarę łatwe zadanie. - Drużyny nie pozostawiłem w tragicznej sytuacji. Mój następca powinien sobie spokojnie poradzić z utrzymaniem w lidze. Ja tymczasem wracam do dzieci i nadrabiam spędzony z nimi czas. Zapewniam was, że nadal będę kibicował Zagłębiu - zakończył.