Dla zespołu Hearts była to pierwsza porażka w obecnym sezonie. - Było ostro, bo liga szkocka to nie jest miejsce dla mięczaków - dodał Małkowski. - Trzeba walczyć, zasuwać na pełnych obrotach, bo tylko taka postawa gwarantuje zagarnięcie kompletu punktów. OK, Hearts byli faworytem na papierze, ale co z tego? Wyszliśmy z postanowieniem, że trzeba im popsuć humor i przerwać zwycięską passę. Wygraliśmy i w nagrodę dostaliśmy wolne aż do wtorku! Kiedyś w lidze szkockiej rządziły drużyny z Glasgow, a w tym sezonie do walki o mistrzostwo włączył się Edynburg - stwierdził polski bramkarz. W 62. minucie doszło do zdarzenia, które miało wpływ na końcowy wynik meczu. Czerwoną kartkę zobaczył napastnik "Serc" Edgaras Jankauskas. - Nie panował nad sobą, popchnął naszego zawodnika i wyleciał z boiska. Menedżer Hearts John McGlynn był wściekły na Litwina, że piłkarz z takim doświadczeniem tak się zachował. Ale to ich problem. Jednak uczciwie trzeba przyznać, że do tego incydentu mecz był wyrównany. No, ale oczywiście ze wskazaniem na Hibernian - ocenił Małkowski. Hibernian zapewnili sobie zwycięstwo w końcówce spotkania, kiedy to do siatki Hearts trafili Beuzelin (78) i O'Connor (80). - Te bramki odebrały piłkarzom Hearts wszelką ochotę do gry. Ze swojego występu jestem zadowolony, ale nie czuję się bohaterem. Cieszę się, że to już mój czwarty mecz, w którym zachowuje czyste konto - zakończył Małkowski.