Zespół z Primera Division ma więc korzystną sytuację przed rewanżem, który odbędzie się 4 maja na El Riazor. Na Stadio Dragao kibice obu drużyn nie byli świadkami porywającego widowiska, głównie z powodu postawy Deportivo, które przyjechało do Porto by nie przegrać... i cel swój zrealizowało. Gospodarze mieli zdecydowaną przewagę w posiadaniu piłki, ale nie potrafili zamienić jej na gola. Najbliżej powodzenia byli Maniche (w 67. minucie próbował przelobować nieco wysuniętego przed linię bramkową Molinę, ale trafił w poprzeczkę) oraz Jankauskas, po którego strzale głową w 82. minucie piłka o centymetry minęła słupek bramki gości. W ofensywnych poczynaniach Deportivo wyróżniał się Pandiani. To po jego uderzeniu w 59. minucie Baia musiał wykazać się sporym kunsztem, by zapobiec utracie gola. Goście kończyli mecz w liczebnym osłabieniu. Trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry sędzia Markus Merk chyba zbyt pochopnie usunął z murawy Andrade, który po gwizdku zaledwie musnął swoim butem wstającego z murawy Deco.