W poniedziałek do PZPN wkroczy Urząd Kontroli Skarbowej. To decyzja premiera Kazimierza Marcinkiewicza po ostatnich zatrzymaniach piłkarskich działaczy pod zarzutem korupcji, a także słabym występie biało-czerwonych na mundialu w Niemczech. - Wszystkie umowy jakie zawiera PZPN są przejrzyste, wszystkie przychody i wydatki porządnie zaksięgowane. Nie mamy nic do ukrycia, taka kontrola na pewno nas nie zaskoczy. Taka kontrola to zupełnie niepotrzebny zamęt. Wrażenie jest przecież oczywiste: zlecają kontrolę, czyli w tych finansach PZPN coś jest nie tak. Nawet jeśli okaże się, że nie było powodów do niepokoju, to złe wrażenie pozostanie. Ja nie widzę związku między słabym występem Polaków na mundialu, a kontrolą finansów PZPN - stwierdził sternik polskiej piłki. Polska wspólnie z Ukrainą stara się o organizację Euro 2012. Rząd premiera Marcinkiewicza ma udzielić gwarancji rządowych i dlatego chce mieć wpływ na to co dzieje się z finansami PZPN. - W takim razie proszę go o to, by kontrolować PZPN zaczął za pół roku, kiedy już załatwimy wszystkie pilniejsze sprawy. Na razie Polska strzela sobie samobójczego gola. Szef węgierskiej federacji powiedział mi, że tamtejsza prasa pisze, że po aferze włoskiej wybuchła afera polska, która nabrzmiewa z każdym dniem. Węgrzy wyciągają wnioski, że rosną ich szanse na organizację Euro 2012. Obawiam się, że mają rację - podkreślił Listkiewicz.