Brak czerwonych kartek dla Cantoro i Głowackiego, odgwizdanie urojonego spalonego i nie zareagowanie na faul Frankowskiego na Szamotulskim przy wyrównującej bramce - to główne grzechy Zdunka według Majewskiego. Z zarzutami nie zgadza się prezes PZPN, Michał Listkiewicz. - Gdyby mecz Wisła - Amica odbył się w pierwszej kolejce, a nie teraz, to pan Majewski słowem by się nie odezwał. Jeszcze w poniedziałek byłem we Wronkach, gdzie rozmawiałem z prezesem Kaszyńskim i związanym przez wiele lat z Amiką Pawłem Janasem. Ani słowem nie zająknęli się o złym sędziowaniu - powiedział Listkiewicz "Przeglądowi Sportowemu". - To jakaś psychoza i histeria. Na pewno u nas nie ma więcej błędów sędziowskich, niż np. w Niemczech. W cywilizowanych krajach potrafią pogodzić się z porażką. Może poza Hiszpanią, gdzie mówi się, że faworyzowany jest Real. U nas mecze są nagrywane, gdyby sędzia chciał spiskować, to popełniłby samobójstwo. - Trener Majewski jest stałem gościem PZPN i zaprosimy go zapewne ponownie. Jestem w niewygodnej sytuacji, bo go lubię i cenię. Ale jak jest mecz, to on zmienia się w inną osobę. Podobnie jak Szymkowiak na boisku. Teraz Majewski plecie, że powinien sędziować arbiter międzynarodowy, a jakby taki był, to by zapytał "Jakim prawem zrobiono z niego międzynarodowego?". Listkiewicz odniósł się również do kontrowersji wokół meczu Pogoń - Szczakowianka w drugiej lidze. Goście, którzy przegrali 2:3, zarzucili arbitrowi przekupstwo, a po spotkaniu o mały włos nie doszło do rękoczynów. Sędziego przed graczami Szczakowianki bronili ochroniarze. - Skontaktowałem się obserwatorem tego spotkania, panem Krzysztofem Perkiem. Powiedział, że zarzuty były całkowicie bezpodstawne. Bramki prawidłowe i kartki prawidłowe... A pan Perek jest dla mnie większym autorytetem jeśli chodzi o sędziowanie niż prezes Fudała - powiedział "PS" Listkiewicz.