- Nie podam się do dymisji. Tak szybko jak to możliwe musi jednak dojść do wyborów nowych władz. Wszystko musi się jednak odbyć zgodnie ze statutem związku - jesteśmy niezależnym stowarzyszeniem - wyjaśnił Listkiewicz. - Cała piłka nie jest skorumpowana. Mamy tysiące działaczy społecznych w terenie. Oni bardzo ciężko pracują. Jako zarząd związku jesteśmy winni zaniechania - żałuję tego i przepraszam. Nie ma jednak mowy o abolicji - winnych trzeba karać jeszcze surowiej - dodał szef PZPN. Listkiewicz przyznał, że zbyt duża liczba obowiązków zagranicznych uniemożliwiła mu "zapanowanie nad wszystkim". - Nie da się łączyć wszystkiego - moje zaangażowanie zagraniczne odbiło się negatywnie na sprawach krajowych. Mam nadzieję, że nowe władze zbudują skuteczniejszą strukturę - powiedział. Z apelem o jak najszybsze ustąpienie zarządu związku wystąpił minister sportu Mirosław Drzewiecki. Jego zdaniem władze PZPN nie radzą sobie z problemem korupcji. - Cały zarząd powinien podać się do dymisji. Apeluję też o jak najszybsze zwołanie zjazdu wyborczego. Ludzie z obecnych władz nie powinni startować w nowych wyborach. Nie dopełnili oni wszelkiej staranności w walce z korupcją. Ich miejsce muszą zająć nowi ludzie, którzy sobie z tym poradzą - ocenił Drzewiecki. Zapowiedział także, że po ewentualnej dymisji Listkiewicza widzi dla niego miejsce w strukturach organizacyjnych Euro 2012.