Ostatnie mecze w Ekstraklasie zweryfikowały kilka "prawd objawionych", jakie zostały ogłoszone na temat kilku drużyn. Prawda objawiona nr 1: Lech jest nieprzygotowany do wiosny Piłkarz Wilk w Bradze trafił piłką w poprzeczkę w 91. min, piłkarz Rudnevs w 90. min posłał ją obok słupka i Lech pożegnał się ze wspaniałą przygodą w Lidze Europejskiej. Szczęścia jesienią miał co nie miara, gdyby nie ono (czytaj: strzał życia Rudnevsa), nie byłoby remisu w Turynie, a pewnie też zwycięskiego podziału punktów w rewanżu z Juventusem, w którym bez wątpienia pomogła śnieżyca. W końcu szczęście się skończyło i piłka trafiła w poprzeczkę w ostatnich sekundach meczu. Lech odpadł i każdy, kto był w stanie utrzymać pióro w ręce, nie mówiąc o tym, że czuł się naczelnym krytykiem ogłosił: "Bakero na wysypisko śmieci, bo źle przygotował Lecha. Fizycznie." To nieistotne, że przez 19 lat żadnemu trenerowi nie udało się z polskim zespołem przebrnąć pierwszej na wiosnę rundy w europejskich pucharach. Najłatwiej winą za taki stan obarczyć Bakero. Złe przygotowanie, to argument wyświechtany, będący zawsze w pogotowiu, pod ręką. Jak coś tam nie idzie drużynie alarmujemy: "Trener X na szafot! Źle przygotował zespół". Sęk w tym, że czasem taka argumentacja bierze w łeb. Przychodzi taki mecz jak ten w Gdyni, w którym Lech w ostatnich pięciu minutach strzela trzy gole. Owszem, można powiedzieć, że miał szczęście, że Arka popełniła błędy, ale jakoś dziwnie nikomu przed Lechem w Gdyni nie udało się strzelić trzech bramek. Arka broni się twardo, na własnych śmieciach pokonała Jagiellonię, Koronę, a przed przyjazdem "Lokomotywy" z Poznania straciła punkty w Gdyni tylko w meczu z Wisłą. Prawda objawiona nr 2: Widzewowi brakuje napastnika Kolejny mit, jaki upadł w miniony weekend, to: "Widzew poza Sernasem nie ma żadnego wartościowego napastnika, bo lekkomyślnie sprzedał Robaka". W starciu z Koroną wypalił Nikołoz Dżałamidze, którego rok temu z klubu Baia Zugdidi sprzed nosa Spartakowi Moskwa sprzątnęło CSKA. Zanim Nikołoz ruszył na podbój Moskwy był światkiem, jak rosyjskie tanki zapędziły się do jego miasta Zugdidi przy okazji konfliktu w Osetii Południowej. Do pierwszego składu "Armiejców" Dżałamidze się nie przebił, dlatego w grudniu wrócił do FC Baia, które postanowiło wypożyczyć go Widzewowi. Co się w Rosji gruzińskiemu młokosowi nie powiodło, w polskiej lidze idzie jak z płatka: obrońców kiwamy seryjnie, asystujemy, do siatki piłkę posyłamy pokazując po tym napis na koszulce "I Love Georgia". Prawda objawiona nr 3: Jagiellonia nie ma szans bez "Grosika" Głoszącym tezę "umarł król, niech żyje król" po remisie Jagiellonii z PGE/GKS-em,który kosztował ją utratę fotelu lidera na korzyść Wisły, warto przypomnieć, że z Bełchatowa jesienią również z jednym tylko punktem wracała "Biała Gwiazda", a Legia od zespołu Macieja Bartoszka lanie dostała u siebie. Twierdzę "Bełchatów" w tym sezonie zdobył tylko Orest Lenczyk i jego Śląsk dzięki bramce Vuka Sotirovicia, który teraz nie pomógł "Jadze". Dla zespołu Michała Probierza miarodajnym testem na to, czy zespół potrafi regularnie wygrywać bez pomocy Kamila Grosickiego będzie wtorkowe starcie z wrocławianami w Białymstoku. Na słowa szacunku zasługuje też Adam Nawałka i jego Górnik Zabrze. Drużyna zbudowana za skromne środki gra jak z nut, strzela gole sezonu. Ledwie określiliśmy takim mianem przepiękne trafienie Aleksandra Kwieka, jak koledze pozazdrościł Daniel Sikorski i strzelił równie ładnego gola. Agresywny i konsekwentny w obronie, a skuteczny w ataku Górnik rozbił Zagłębie Lubin 5-1 i wciąż może się włączyć do walki o trzecie miejsce premiowane grą o udział w Lidze Europejskiej. Zabrzanie są od tego o pięć punktów bliżsi, niż skonstruowana za ciężkie pieniądze Polonia Warszawa. Prawda objawiona nr 4: Theo Bos zadziała jak Leo Beenhakker W wypadku "Czarnych Koszul" od słowa "skonstruowana" bardziej właściwym będzie "sklecona". To zlepek gwiazd - niezłych, a nawet świetnych piłkarzy, którzy nie tworzą zgranej "paczki". Człowiek, który miał być ikoną Polonii - Ebi Smolarek siedzi na ławce, a jeśli gra, to niewiele z tego wynika. Derby Warszawy z ławki oglądali Daniel Gołębiewski i Łukasz Piątek, którzy jesienią wnosili sporo do poczynań "Czarnych Koszul". Przy Konwiktorskiej trenerzy przychodzą i odchodzą co kilka miesięcy (Bakero, Janas, Bos - to tylko hity tego sezonu), roi się od doradców, pomocników, zauszników Józefa Wojciechowskiego (był nim Janas, a jest Citko). Pan "Bobo" Kaczmerek obrzucał się błotem z panem Józefem, skierowano nawet wnioski do sądu, ale - że zacytuję znów AC/DC: "Money Talks". "To już historia. Nieporozumienia zostały wyjaśnione" - podkreślał Kaczmarek i słusznie, bo tylko zgoda buduje. Teoretycznie pomysł był prosty - skopiowany z reprezentacji Polski za kadencji Leo Beenhakkera. Jedyna różnica była taka, że leciwego Leo zastąpił wskazany przez niego Theo Bos. Poza tym jest trener "Bobo", jest dyrektor Jan de Zeeuw, jest Ebi, którego gole dawały awans na Euro 2008, jest stabilizacja finansowa, jest też najbardziej znany rzecznik prasowy w Polsce (Radosław Majdan). Tylko wyników nie ma. Puchar Polski nie dla Polonii, wysokie miejsce w Ekstraklasie też nie dla niej. Jak zniesie to porywczy prezes J.W.? - Do końca rundy nie zwolnię Bosa, ale spotkam się z nim i jego asystentami. Chcę się dowiedzieć jaką mają wizję - powiedział prezes Wojciechowski Olgierdowi Kwiatkowskiemu z "GW". Ciekawe, dlaczego nie ustalił tej wizji w momencie zatrudniania Holendra. Boję się, że dla Bosa ten "koniec rundy" może nastąpić już w niedzielę, jeśli jego chłopaki nie wygrają w Lubinie. Dyskutuj na blogu i zobacz inne teksty Michała Białońskiego Wyniki, terminarz, tabele, statystyki - Ekstraklasa bez tajemnic! Zobacz szczegóły!