To był szalony mecz Super Lig. Po 52 minutach Besiktas Stambuł prowadził u siebie z Demirsporem już 3-0. Z murawy gospodarze nie schodzili jednak jako zwycięzcy. Goście pierwszą bramkę zdobyli po godzinie gry. Wkrótce potem na boisku pojawił się Mario Balotelli i rozpoczął show. W 79. minucie strzelił kontaktowego gola, a w siódmej minucie doliczonego czasu popisał się asystą przy trafieniu wyrównującym. Super Mario został tym samym bohaterem spotkania. Ale już po drugiej bramce dla Demirsporu widać było, że nie czuje się w pełni usatysfakcjonowany. Ciesząc się z gola, wskazał najpierw na swoją głowę, a później na trenera rywala - Sergena Yalcina. Mario Balotelli, czyli... dzień zemsty Był to swoisty akt odwetu ze strony snajpera. W ubiegłym roku właśnie Yalcin sprzeciwił się pomysłowi, by Balotelli dostał angaż w Besiktasie. Nazwał wówczas byłego reprezentanta Włoch... bezmózgowcem. Gest napastnika z końcówki wtorkowego spotkania finalnie wywołał wielką awanturę przy linii bocznej. Ruszyli do siebie zawodnicy obu zespołów, doszło do klinczu. Dzięki chłodnej głowie arbitra obyło się jednak bez czerwonych kartek. UKi<a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-turcja-super-lig,cid,879,sort,I" target="_blank">Liga turecka - wyniki, tabela, strzelcy, terminarz </a>