- Odejście Mirosława Szymkowiaka i Macieja Żurawskiego wchodzi jeszcze w rachubę. Inni na pewno zostaną w Krakowie przynajmniej do końca pierwszego obozu - dodał czeski szkoleniowiec. - Myślę, że pod koniec stycznia kadra Wisły będzie liczyła około 27 ludzi, a ja potrzebuję - powiedzmy - pięciu mniej. I tę "nadwyżkę" wypożyczymy do innych klubów. Dziś nie powiem, kto to będzie, bo sam nie wiem. Na pewno jednak nie oddam teraz Kowalczyka. Sprawdzę też Paszulewicza - wyznał trener "Białej Gwiazdy". - Rozmawiałem z Żurawski i Szymkowiakiem. Wisła wiele dla nich znaczy i jeżeli nie będą mieli ofert, to oddadzą temu klubowi serce. Mają jednak po 28, 29 lat, są zawodowymi piłkarzami i jeżeli dostaną bardzo dobre propozycję , to chcą spróbować sił w innym klubie. Rozumiem to - stwierdził Liczka. Wedłu Liczki łatwiej jest znaleźć dobrych piłkarzy poza granicami kraju. - Jest jednak kwestia ceny. Czesi są na topie i mój rodak porównywalny umiejętnościami z Polakiem, kosztuje nawet cztery razy więcej. Można jednak za rozsądne pieniądze sprowadzić do Wisły Brazylijczyków klasą porównywalnych do "Żurawia" i "Szymka". Może nawet bardziej wszechstronnych - mówił Liczka. - Wisła się zmieni. Będzie grała inaczej, będą grali inni ludzie, ale nikt nie powiedział, że będzie słabsza. Nowych ludzi na pierwszym treningu pewnie nie będzie, ale na drugi obóz powinni już z nami jechać. Jeden wyjątek zawsze może się znaleźć, ale nie więcej - podkreślił Czech.