Czeski szkoleniowiec przyznaje, że żal mu było rozstawać się z Poznaniem,a zwłaszcza z publicznością jaka dopingowała piłkarzy Lecha. Libor Pala nie zraził się jednak do Polski oraz białych chusteczek kibiców i chciałby w naszym kraju dalej pracować. - Poczułem się jak ... Van Gaal w Barcelonie. W Czechach na spotkanie przychodzi 2,5 tysiąca, a nie 18 tysięcy. Na meczu Blsany-Teplice zasiadło nawet tylko 300 osób! Mam nadzieję, że jeszcze do Polski wrócę, bo nie wyobrażam sobie pracy w innym miejscu. Wierzę, że na oferty nie będę musiał długo czekać - powiedział Libor Pala.