Podopieczni Franciszka Smudy bardzo dobrze rozpoczęli pierwszy mecz piłkarskich mistrzostw Europy, które odbywają się w Polsce i na Ukrainie. "Biało-czerwoni" od pierwszej minuty zaatakowali bramkę rywali. I już w 17. minucie objęli prowadzenie. Ludovic Obraniak znalazł na prawej stronie Jakuba Błaszczykowskiego. Ten dobiegł do linii końcowej i dośrodkował w pole karne, gdzie do piłki doszedł Robert Lewandowski i uderzeniem głową posłał piłkę do siatki. Wydawało się, że sytuacja jest opanowana. Tym bardziej, że pod koniec pierwszej połowy czerwoną kartkę, w konsekwencji dwóch żółtych, dostał Sokratis Papastathopoulos. To miało oznaczać nie tylko zwycięstwo "Biało-czerwonych", ale i odniesione w bardzo dobrym stylu. Grecy nie zamierzali jednak się poddać. Fernando Santos w w przerwie wprowadził Dimitrisa Salpingidisa i to był strzał w dziesiątkę. W 51. minucie rezerwowy napastnik wykorzystał błąd przy wyjściu Wojciecha Szczęsnego i po dośrodkowaniu Vasilisa Torosidisa strzelił wyrównującego gola. Radość Greków mogła być jeszcze większa. Po błędzie polskiej defensywy Salpingidis wyszedł sam na sam ze Szczęsnym, który sfaulował rywala i sędzia podyktował rzut karny i pokazał naszemu bramkarzowi czerwoną kartkę. Zastąpił go Przemysław Tytoń, który w trakcie przygotowań zmagał się z kontuzją. Jednak w pierwszej interwencji na Euro 2012 zachował się wspaniale. Obronił uderzenie z 11 metrów Giorgosa Karagounisa i został bohaterem polskiej ekipy. Mecz zakończył się remisem 1-1. Następnymi rywalami "Biało-czerwonych" będzie Rosja, a Grecy zagrają z Czechami. Oba spotkania 12 czerwca.