Legia przyjechała do Łodzi bez kontuzjowanych Wojciecha Szali, Inakiego Descargi, Pance Kumbeva i Edsona. Trener Jan Urban nie mógł również skorzystać z pauzującego za kartki Miroslava Radovicia i przebywającego na zgrupowaniu reprezentacji młodzieżowej Ariela Borysiuka. Mimo to Legia była zdecydowanym faworytem w pojedynku z ŁKS, przeżywającym ogromne problemy sportowe, finansowe i organizacyjne. Przed sobotnim meczem łodzianie mieli na koncie 10 punktów mniej od Legii. Trzy poprzednie mecze ekstraklasy podopieczni Marka Chojnackiego przegrali, tracąc w nich dziewięć goli, a strzelając tylko jednego. Trener łodzian narzekał, że ma w zespole zawodników, których umiejętności nie uprawniają do gry w najwyższej klasie rozgrywkowej. W pierwszej połowie nie było jednak widać różnicy dzielącej sobotnich rywali. Oba zespoły próbowały zdominować środkową strefę boiska, lecz żadnemu się to nie udało. Dużo było walki i fauli, a mało sytuacji podbramkowych. Obie drużyny grały jednym nominalnym napastnikiem. Dawid Jarka i Takesure Chinyama mogli wpisać się na listę strzelców, pierwszy nie trafił do bramki z dziesięciu, a drugi z trzech metrów. Jedyny celny strzał w pierwszej połowie oddał Marcin Rybus. Pomocnik Legii w 45 min. znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem ŁKS, jednak Bogusław Wyparło odbił piłkę. Po zmianie stron Legia ruszyła do ataku, spychając gospodarzy do defensywy. W pierwszym kwadransie po przerwie goście mieli trzy sytuacje do strzelenia gola, jednak udane interwencje Wyparły i Zdzisława Leszczyńskiego pozwoliły łodzianom zachować czyste konto. Później gra się wyrównała i przeniosła na środek boiska. Legia nie mogła znaleźć sposobu na głęboko cofniętych łodzian, którzy rzadko próbowali atakować. Gola nie udało się jednak zdobyć żadnej z drużyn i mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Po meczu powiedzieli: Trener Legii Warszawa Jan Urban: "Nie zawsze wygrywa zespół lepszy. W każdym momencie było widać, że chcemy ten mecz wygrać. ŁKS miał znakomitą sytuację na początku meczu, a później dobrze się bronił. Gdyby w pierwszej połowie udało nam się strzelić gola, to pewnie wygralibyśmy ten mecz. Zawsze obawiam się takich pojedynków, które teoretycznie powinniśmy wygrać, bo na boisku o punkty jest bardzo ciężko. Nie żałuję, że zdecydowałem się posadzić na ławce rezerwowych Rogera. Rozegrał ostatnio dwa ciężkie mecze w reprezentacji, a podczas jego nieobecności nasz zespół dobrze funkcjonował. Legia to zespół, który nie jest podporządkowany jednemu zawodnikowi. Zawsze będą grali ci, którzy są w najlepszej dyspozycji. Po meczu doszło do małego nieporozumienia między Choto i Muchą, ale nie miało to nic wspólnego z naszą grą i boiskowymi sprawami". Szkoleniowiec ŁKS Łódź Marek Chojnacki: "Zostały przerwane dwie passy. Zdobyliśmy punkt z Legią, którą udało się zatrzymać po kilku zwycięstwach. Wiedzieliśmy, że nie możemy grać otwartej piłki, bo może się to dla nas tragicznie skończyć. Mówiłem zawodnikom przed meczem, że Legia to jest zespół, który robi w meczu dwa, trzy błędy i trzeba to wykorzystać, gdyż ich potencjał ofensywny jest bardzo duży. Niestety, okazji nie wykorzystaliśmy, ale udało nam się zachować czyste konto. Ten jeden punkt wydarliśmy Legii z gardła. Nie mam tak komfortowej sytuacji jak Janek, który może sobie pozwolić na to, by na ławce rezerwowych posadzić reprezentanta Polski. Osiemnasty, dziewiętnasty zawodnik w kadrze Legii miałby pewne miejsce w naszym zespole. Po godzinie gry miałem problem, kogo wstawić na boisko, bo Dzidek Leszczyński i Paweł Drumlak zgłosili, że muszą już zejść z boiska, a ja nie bardzo miałem kim ich zastąpić. Chciałbym mieć takie pole manewru jak Janek". ŁKS - Legia Warszawa 0:0 Żółta kartka - ŁKS Łódź: Labinot Haliti, Zdzisław Leszczyński, Mladen Kascelan. Legia Warszawa: Jakub Wawrzyniak, Dickson Choto. Sędzia: Paweł Gil (Lublin). Widzów 6 000. ŁKS: Bogusław Wyparło - Mladen Kascelan, Dejan Ognjanović, Marcin Adamski, Adam Marciniak - Jakub Biskup, Zdzisław Leszczyński (64. Mariusz Mowlik), Labinot Haliti, Paweł Drumlak (61. Dariusz Stachowiak), Gabor Vayer - Dawid Jarka (76. Rafał Kujawa). Legia Warszawa: Jan Mucha - Jakub Rzeźniczak, Inaki Astiz, Dickson Choto, Jakub Wawrzyniak - Maciej Rybus, Martins Ekwueme, Piotr Giza (76. Bartłomiej Grzelak), Maciej Iwański, Marcin Smoliński (75. Piotr Rocki) - Takesure Chinyama. <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/mecze/kolejka,14633,9">Zobacz wyniki meczów 9. kolejki Ekstraklasy!</a> <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/tabela">Zobacz tabelę Ekstraklasy</a>