- Nie ukrywam, że oglądając mecz Lechii z Wisłą Płock chciało mi się płakać. Rozumiem, że można mieć problem z pomysłem na grę w spotkaniu z Lechem, czy z Legią, ale my graliśmy z Wisłą, która nie należy przecież do ligowych potentatów - mówi Interii Grzegorz Król, wychowanek Lechii, jej były piłkarz, dziś wierny kibic. Gdzie tkwi problem gdańskiej drużyny, która w poprzednim sezonie doszła do finału Pucharu Polski, a w lidze zajęła wysokie czwarte miejsce? - Drużyna gra jednym tempem. Nie ma pressingu, który perfekcyjnie stosuje Raków Częstochowa. Zresztą zostawmy Raków, który gra nowoczesny futbol i zasłużenie jest wiceliderem. Ostatnio widziałem mecz Stali Mielec, tam był i pressing i pomysł na grę - przyznaje Król. Lechia jest klubem z budowlanym rodowodem, wiele się mówi że obecna drużyna jest w budowie, że trzeba jej dać czas. Fakty są jednak takie, że ekipa biało-zielonych w zestawieniu, w którym gra teraz jest już od roku. Jedyny poważny letni ubytek to Filip Mladenović, za którego gra reprezentant Polski, Rafał Pietrzak. - Trener jest szefem. Ma prawo do podejmowania decyzji. To była decyzja Piotra Stokowca, by pozbyć się Artura Sobiecha, Błażeja Augustyna czy Sławka Peszki. Ten ostatni dałby na boisku więcej niż wszyscy obecni skrzydłowi Lechii razem wzięci - mówi Król. Ostatni z wymienionych, Peszko nie przepuścił okazji, by wbić szpilkę na Instagramie "swemu ulubionemu trenerowi". Jaka przyszłość czeka zatem Lechię i Piotra Stokowca? Czy do wigilijnego stołu zasiądą wspólnie? Czy jeszcze przed świętami nastąpi rozstanie? Liczby są bezlitosne. Lechiści od 368 minut nie trafili do siatki rywala, przegrali cztery kolejne mecze. Kolejny, ostatni w tym roku, gdańszczanie rozegrają na wyjeździe z Cracovią. Ta drużyna wyjątkowo Lechii nie leży - przegrała z nią sześć ostatnich spotkań. - Gdyby to ode mnie zależało ja bym Piotrka nie zwalniał - mówi Grzegorz Król, który zna się ze Stokowcem już 15 lat, od czasu gdy razem grali w Polonii Warszawa. - Nie jestem w ogóle zwolennikiem pochopnego zwalniania trenerów. Krzysztof Brede zapłacił posadą za słabe wyniki Podbeskidzia Bielsko-Biała, uważam że przedwcześnie. Z drugiej strony w piłkę się gra dla wyników, jak ich nie ma powstaje pytanie: dlaczego? Po meczu z Cracovią zarząd Lechii będzie miał czas na analizę i ewentualne wprowadzenie planu B. Coś w tym jest co mówi Grzegorz Król. Na skutek pandemii koronawirusa i kryzysu finansowego jaki wraz z nią przyszedł kluby Ekstraklasy pod światło oglądają każdą złotówkę. Nie są już tak pochopne w zwalnianiu trenerów jak kiedyś. Zwolnionemu pracownikowi należy się przecież odprawa. W efekcie 11 z 16 drużyn Ekstraklasy prowadzą trenerzy, którzy pracują już ponad rok. Postanowiliśmy zasięgnąć języka u źródła - co o obecnej kryzysowej sytuacji mówią w gdańskim klubie? - Posada trenera Stokowca jest całkowicie bezpieczna. Na dziś nie ma tematu zmiany szkoleniowca pierwszej drużyny Lechii Gdańsk - zapewnił Interię Arkadiusz Bruliński, Dyrektor Działu Komunikacji i Marketingu oraz rzecznik prasowy Lechii. Więcej aktualności sportowych znajdziesz na sport.interia.pl Kliknij! Piotr Stokowiec ma kontrakt z Lechią ważny do 30 czerwca 2022 roku. Jego pozycja wciąż wydaje się bardzo mocna. Z drugiej strony nawet mocniejszą miał Thomas von Heesen, trener wcześniej przedstawiany jako "inwestor" Lechii, a wręcz jeden z właścicieli. To nie pomogło, gdy w 2015 roku niemiecki szkoleniowiec gdańskiego klubu przegrał pięć kolejnych spotkań w lidze, pożegnał się z posadą. Czy są jakieś pozytywy obecnej sytuacji? Czy jest światełko w tunelu? - Dostrzegam nawet dwa. Po pierwsze gorzej być już nie może. A po drugie są w Ekstraklasie drużyny jeszcze słabsze od Lechii - na zakończenie mówi nam Grzegorz Król. Maciej Słomiński