- Nie chcieliśmy tego spotkania wówczas grać - mówi Michał Lipczyński rzecznik Lecha. W środę pojedynek zostanie dokończony. Na razie Lech przegrywa 0:1po golu Diveckiego. - To będzie mecz podobny do tego z początku roku w lidze hiszpańskiej, gdzie Real Madryt pokonał Real Sociedad 2:1. W grudniu został przerwany, w styczniu dogrywano 6 minut przy stanie 1:1. I właśnie tyle minut wystarczyło "Królewskim", aby doprowadzić do rzutu karnego, którego wykorzystał Zinedine Zidane - powiedział Czesław Michniewicz trener Lecha. - Postaramy się zaatakować bardzo agresywnie i wysoko. Poszukamy prostych sposobów, by znaleźć się pod bramką przeciwnika. Nie będziemy rozgrywać długo akcji, bo na to nie ma czasu. Postaramy się wykorzystać te minuty, nie wiem ile ich będzie mam nadzieje, że sędzia doliczy kilka. Jednak może być pewien problem, bo nie Krzysztof Zdunek, a inny sędzia poprowadzi to spotkanie. Mamy taśmę z początku meczu więc arbiter może obejrzeć ile było wówczas przerw i na tej podstawie coś doliczyć. Sędzia przyjeżdża na 2 godziny przed spotkaniem także 38 minut można mu szybko pokazać. Wydarzenia ostatnich dni pokazują, że arbiter nie wie iż nie ma złotej bramki czy bez czterech piłkarzy można nie grać - dodał. - W składach będą roszady, bo nie wystąpią zawodnicy, którzy zostali ukarani żółtymi kartkami w meczu z pamiętnego piątku. Są to Matlak z Pogoni i u nas Gajtkowski. Liczymy na kibiców, bo jednak na wspomniany mecz z Realem przyszedł prawie cały stadion i to na 6 minut. U nas jest siedem razy więcej czasu - stwierdził szkoleniowiec Lecha. Ze Szczecina spodziewana jest grupa 600 kibiców. Pucharowy mecz z Legią w Poznaniu 10 maja rozpocznie się o 20.45. Rewanż 18 maja o 20 w Warszawie. Na razie sprzedano 2000 biletów spodziewanych jest 1000 przyjezdnych ze stolicy. Maciej Borowski Poznań