Lato powiedział mi niedawno w "Sheratonie", że dzwoniłem do Michała Listkiewicza, aby namawiał Wojciechowskiego - rządzącego Polonią Warszawa - do głosowania przeciwko obozowi Laty. Teraz powtarza to w lokalnych mediach. Otóż panie Lato - bzdura, bzdura i jeszcze raz bzdura! Były prezes PZPN sam do mnie zadzwonił, lecąc do Afryki. Zatrzymał się w Zurychu i stamtąd kontaktował się, nie mogąc zdzierżyć krytyki, jaka padła pod jego adresem w "Cafe Futbol" (wcześniej dopytywał się Mateusza Borka, dlaczego tak go atakuję). Na antenie Polsatu Sport powiedziałem ni mniej, ni więcej: "Dziesięć lat rządów Listkiewicza, to czas zmarnowany". Bilans Listkiewicza Oczywiście Listkiewiczowi trzeba oddać, że przyczynił się do wywalczenia finałów EURO 2012 w Polsce i na Ukrainie, że reprezentacja awansowała na dwa mundiale i po raz pierwszy w historii do finałów EURO 2008. Jednak lista zaniedbań jest dużo większa. Poziom polskiej piłki sięgnął dna (mam nadzieję...), organizacyjny podobnie, a w dodatku obraz futbolu zohydza afera korupcyjna, która w moim przekonaniu jest bezprecedensowa w historii. Listkiewiczowi - i rzecz jasna Lacie - dedykuję zdanie profesora Andrzeja Gaberle z tekstu "Korupcja w sporcie - następstwa i przeciwdziałanie im" (ukazał się w książce "Sport bez korupcji", którą otrzymałem od Andrzeja Strejlaua): "Młody człowiek doświadczający niesprawiedliwości w postaci porażki wskutek "ustawienia" meczu albo świętujący zwycięstwo zapewnione mu "poza boiskiem" traci motywację do podnoszenia swych umiejętności. Wyczerpujący trening staje się zbędnym balastem, gdy o zwycięstwie nie decyduje poziom sportowy zawodników lecz machinacje działaczy lub trenerów". I jeszcze jedno zdanie panowie: "Nigdy nie dowiemy się, ilu utalentowanych juniorów nie stało się wybitnymi seniorami, ze względu na antymotywacyjne dla podnoszenia umiejętności działanie korupcji". To jest mój podstawowy zarzut pod adresem Listkiewicza, jeśli chodzi o jego kadencję. Lato może rządzić długo Zarzuty pod adresem Laty podnoszę na bieżąco. Faktem jest, że może rządzić długo, skoro wiele klubów ekstraklasy go popiera. Na grudniowym zjeździe doszło do kuriozalnych zdarzeń, jak choćby głosowanie wiceprezesa jednego z najpotężniejszych klubów. W pierwszej turze oddał głos na Ostrowskiego, w drugiej na Łazarczyka, a w trzeciej znowu na Ostrowskiego. Zapytany, dlaczego tak głosował, odparł: "No, trochę się zgubiłem". Wielu przedstawicieli znaczących klubów wcale się nie zgubiło, a po prostu konsekwentnie głosowało - nie na wiceprezesa Legii, prawnika Ostrowskiego, a na przedstawiciela "betonu", prezesa Mazowieckiego ZPN, Łazarczyka. Polska rzeczywistość... Zniechęcenie do Laty jest jednak tak duże, że może dojść do paradoksalnej sytuacji, iż padnie w wyniku głosów wojewódzkich związków. I stąd tytuł: "Lato, dzwonią pański koniec". Walne przerwane, czy zakończone? Jeszcze informacja na marginesie, ale dość istotna - w PZPN-ie nie wiedzą, czy Walne Zgromadzenie z 20 grudnia zostało przerwane, czy zakończone. A to niezwykle ważne z powodów proceduralnych. Takie jest oblicze PZPN-u Laty - zamiast rozwiązywać problemy, deliberują, czy Łazarczyk "zakończył", czy może tylko "przerwał". Faktem jest, że nie poddał pod głosowanie wielu uchwał - między innymi tej o nowej pensji dla Laty - zamiast 50 tysięcy złotych miesięcznie tylko 10 tysięcy. PS. Niedawno z Michałem Listkiewiczem rozmawiałem także o książkach mojego przyjaciela Jana Grzegorczyka. Były prezes PZPN, człowiek oczytany i inteligentny, przyznał w esemesie przysłanym z Afryki, że powieść "Chaszcze" wywarła na nim wielkie wrażenia. Zobacz wszystkie felietony Romana Kołtonia!