- Na szczęście tylko do soboty. Tego dnia, a najpóźniej w niedzielę powinienem polecieć do Turcji i dołączyć do drużyny - powiedział Kuźba na łamach "Sportu". Po powrocie z Grecji, Kuźba rzadko otrzymywał szansę gry, a na dodatek doznał kontuzji. - Nieszczęścia chodzą ponoć parami. Na boisku trudno było jesienią wygrać rywalizację z duetem Żurawski-Frankowski. Grali bardzo dobrze i skutecznie, a dodatkowo trener Kasperczak rzadko zmieniał skład. Jego prawo. I jeszcze ten uraz... Prawda jest jednak taka, że już z Grecji przyjechałem z zaniedbanym kolanem - stwierdził napastnik "Białej Gwiazdy". Kuźba nie należał do faworytów Kasperczaka. - To nie tak. Przecież dwa lata temu miałem u trenera Kasperczaka pewne miejsce, a w na ławce siedział "Franek". Od początku byłem dwa kroki do tyłu. Latem później zacząłem treningi, nie byłem w pełni sił , a koledzy zaczęli rundę kapitalnie. Przecież Maciek i Tomek to dziś duet napastników reprezentacji Polski. Może trener Liczka częściej będzie "mieszał" w składzie? Najważniejsze, by noga była sprawna, choć trudno nie zauważyć, że znowu jestem miesiąc do tyłu - podkreślił napastnik. Kuźba nie ukrywa, że wyjazd Żurawskiego do zagranicznego klubu otworzy przed nim szansę na grę w podstawowym składzie Wisły. - Maciek chciałby wyjechać, ale jest problem ceny. To prawda, że największą szansą dla mnie byłby jego transfer, choć nie wiem czy trener Liczka nie sprawdziłby innych napastników. Sporo więc gdybania, a mało konkretów. Mogę wczuć się w sytuację "Żurawia". Ma 29 lat, poczuł, że liga jest dla niego już "za ciasna", a to sygnał, by zmienić otoczenie. Pewnie, że z kwoty odstępnego musi być zadowolony klub, ale tyle dla Wisły zrobił, że jakiś kompromis pewnie jest możliwy. Życzę mu jak najlepiej. Nie wyjedzie teraz, to wyjedzie w czerwcu, choć kilka dni jeszcze zostało - dodał Kuźba.