Były już kapitan Legii Warszawa podpisał kontrakt z Iraklisem Saloniki i twierdzi, że w Legii nikt nie namawiał go do pozostania. Kiedy otrzymałeś konkretną ofertę z Iraklisu? - Propozycję od Iraklisu otrzymałem kilka tygodni temu, wtedy miałem zarys ogólnego kontraktu. Wszystkie szczegóły kontraktu dograliśmy we wtorek. Działacze Legii z nowym dyrektorem sportowym Jerzym Engelem na czele twierdzą, że nie mogli Cię nakłonić do pozostania w Legii. Tak było naprawdę? - Prawda jest taka, że nikt mnie nawet nie starał się przekonać. Nikt nie podszedł i nie powiedział - a może jednak zostałbyś w Legii. Nie padły takie słowa, cóż... może oferta finansowa Greków była tak dobra, że nikt mnie nawet nie próbował zatrzymywać? Być może warunki zaproponowane przez Iraklis były dobre dla wszystkich i dlatego działacze tak właśnie twierdzą. Odchodzisz z Legii jako kapitan, opuszczasz ją jako pierwszy. Niektórzy twierdzą, że uciekasz z tonącego statku i mają o to do Ciebie żal. Co byś im powiedział? - Nie uważam Legii za tonący okręt, jeśli już używamy terminologii żeglarskiej to można powiedzieć, że Legia jest na równi pochyłej, dryfuje, ale na pewno nie tonie! Swojego odejścia nie traktuję jako ucieczki. W klubie nie jest dobrze, nie jest różowo, ale nie można powiedzieć, że Legia tonie. W przeciwnym razie inne polskie kluby już dawno utonęły. Nie zgadzam się więc z taką opinią, Legia sobie na pewno poradzi. Legia nigdy nie spadnie! Powiedziałeś, że Legia nigdy nie spadnie. To na pewno ucieszy zwłaszcza kibiców, ale sytuacja w Legii przypomina trochę sklepowe wyprzedaże. W ciągu roku z Legii odeszli Murawski, Karwan, Czereszewski, Stanew, Omeljańczuk, Majewski, Ty, odejdzie najprawdopodobniej Svitlica. To bardzo przypomina sytuację Lecha Poznań z przed kilku lat, kiedy działacze wyprzedawali najlepszych, aż w końcu "kolejorz" wylądował w drugiej lidze. - Trudno mi się wypowiadać za prezesów, taką mają wizję zespołu. Tu trzeba wziąć pod uwagę możliwości finansowe klubu i to w jaki sposób klub ma szansę przetrwania. Widocznie opłaca się pozbywać prezesom tak dobrych piłkarzy, gdyż sezon później nie trzeba uwzględniać w budżecie ich wysokich zarobków. Tak było rok temu na Łazienkowskiej, kiedy mimo zdobycia mistrzostwa, prezesi pozbyli się kilku czołowych piłkarzy. To wszystko nie wpłynęło pozytywnie na zespół, dawało do zrozumienia, że drużyna jest bez perspektyw. Były hasła, że mistrzostwo trzeba skonsumować i zostało ono skonsumowane tak, że pozbyto się kilku czołowych graczy. Wracając jednak do pytania, to Legii do spadku jest daleko, myślę, że w przyszłym sezonie kolegów stać będzie na wywalczenie miejsca w pucharach. Co spowodowało, że zdecydowałeś się na przeprowadzkę do Grecji? - Przyczyn było kilka, jedną z nich jest mój wiek. Z Legią nie mogliśmy się dogadać co do nowego kontraktu, nie podpisałem go i miałem świadomość, że za rok będę wolnym piłkarzem. Z drugiej strony jednak piłkarzem starszym i nie wiadomo jak by się wszystko dalej potoczyło. Mógłbym doznać jakiejś kontuzji i mieć problemy z podpisaniem jakiejkolwiek umowy. Z Iraklisem związałem się na dwa lata z opcją przedłużenia na trzy i dzięki temu mam pewność, że przez ten okres czasu będę miał pracę. Oczywiście pod warunkiem, że będę dobrze grał i spełniał pokładane we mnie nadzieje. Nie chciałem za rok znaleźć się bez pracy i szukać odpowiedzi na pytanie co dalej. Pewnie jakoś bym sobie poradził, wyjechał na Cypr czy Maltę, ale nie musiałoby mnie to satysfakcjonować. Iraklis jest klubem z mocnej ligi, może nie jest to czołówka, ale zawsze. Poza tym otworzyła się przede mną możliwość życia w pięknym kraju, w dobrych warunkach. W przyszłym roku, Iraklis będzie grał na nowym pięknym stadionie, także wiele było czynników, które złożyły się na mój transfer. Zresztą wszyscy znajomi, którzy wiedzieli o moich zamiarach, znali moją sytuację w Legii, namawiali mnie był tam wyjechał. Oczywiście miałem też powody, by zostać w klubie - spędziłem w nim wiele lat, osiągnąłem pozycje i sukces, ale... A nikt Cię nie namawiał do tego byś został przy Łazienkowskiej? - Oprócz kibiców nikt. W jednym z wywiadów powiedziałeś, że nawet gdybyś został w Legii to i tak byś zrezygnował z funkcji kapitana. Mógłbyś powiedzieć dlaczego? - Nosiłem się z tym zamiarem od dawna. Męczyła mnie sytuacja, gdy biegałem między piłkarzami a prezesami ze wszystkimi sprawami które dotyczą drużyny. Chodziłem, rozmawiałem, dyktowałem, negocjowałem. Nie były to łatwe chwile ani dla mnie, ani dla prezesów, gdyż nie jestem łatwym partnerem w negocjacjach. Działacze chcieli wszystko zrobić jak najmniejszym kosztem, piłkarze wręcz odwrotnie, taka funkcja męczyła mnie, pochłaniała mnóstwo mojej energii i nerwów. Później okazało się, że odszedł Okuka, a ja byłem wybrany na kapitana przez Niego, a nie w demokratycznych wyborach. Pamiętam, że wielu ludzi było nieszczęśliwych z powodu wybrania mnie kapitanem. Odszedł Okuka, więc ja przestałem być kapitanem. Na tej samej zasadzie do dymisji podają się ministrowie, gdy odchodzi szef rządu. Powiedziałeś że nie jesteś łatwym partnerem w negocjacjach. Cofnijmy się trochę w czasie - w grudniu negocjowałeś z Legią nowy kontrakt, który miał obowiązywać do końca twej kariery zawodniczej. Do podpisania umowy nie doszło. Dlaczego? - Najpierw rozmowy w sprawie kontraktu prowadziłem z prezesem Trylnikiem i wszystko wskazywało, że do podpisania kontraktu dojdzie. Później negocjacje prowadziłem z prezesem Zarajczykiem, który postawił sprawę na ostrzu noża - albo podpisuję umowę na jego warunkach, albo wcale. Ja powiedziałem, że wcale i do rozmowy więcej nie wróciliśmy. Ja nie jestem człowiekiem który się prosi, płaszczy: "panie prezesie podpiszmy ten kontrakt wreszcie". Jeśli prezesowi by zależało na zatrzymaniu mojej osoby, to zaproponowałby mi inny kontrakt. Ja nigdy nie chodziłem i nie prosiłem się o podpis. Może to głupie zasady jak na obecne czasy, ale taki już jestem. Duże były rozbieżności? - Nie. Była to raczej kwestia interpretacji starego kontraktu. Rozbieżności były naprawdę niewielkie. Zmieńmy trochę temat i porozmawiajmy o sytuacji finansowej Legii. Nie tak dawno, za czasów prezesa Leszka Miklasa, Legia potrafiła zatrzymać najlepszych piłkarz w klubie. Teraz Mięciel po przyjeździe do Warszawy stwierdził, że sytuacja w Legii jest tragiczna. Jakie widzisz perspektywy przed Legią? Czy klub ma szanse szybko stanąć na nogi? - W dłuższej perspektywie Legia ma ogromne szanse na bycie klubem bez długów ze świetlaną przyszłością, ale obecnie na Łazienkowskiej toczy się walka o przetrwanie. Działacze chcą jak najmniejszym kosztem zbudować drużynę, która osiągnie dobry wynik sportowy. Mówi się wprawdzie o ambicjach i grze w Lidze Mistrzów, ale bez odpowiedniego zaplecza finansowego jest to po prostu niemożliwe. Wartościowi piłkarze są dość drodzy, a trudno jest zbudować super zespół w oparciu o graczy za których nie trzeba płacić, z wolnymi kartami. Przecież dobrych piłkarzy z kartami zawodniczymi w ręku jest bardzo niewiele, reszta to zazwyczaj średnicy, z którymi klub nie chciał przedłużyć umowy. Dobrych piłkarzy klub stara się zatrzymać, związać długoletnimi kontraktami i takich Legii będzie trudno zdobyć w obecnych warunkach. 100tys. Euro za dobrego zawodnika to jest w tej chwili za dużo i Legia nie płaci takich pieniędzy. Świadczy o tym chociażby transfer Poledicy do Sparty - Legia nie była w stanie zapłacić 200tys i to mówi wszystko o tym w jakiej sytuacji jest obecnie Legia. Bogusław Cupiał jest prezesem Wisły, Zbigniew Drzymała Groclinu Grodzisk. Mówi się o tym, że w piłkę zainwestują wkrótce panowie Zbigniew Jakubas i Jan Kulczyk. To ludzie z pierwszej setki najbogatszych Polaków, czy ich wejście w futbol, może trochę poprawić sytuację na rynku piłkarskim? - Ja przede wszystkim nie wierzę w takie rankingi, wiem jak się układa i mam do nich spore zastrzeżenia. Wejście tych ludzi w piłkę oczywiście może poprawić sytuację w kilku klubach. Są to mężczyźni znający się na biznesie, którzy wiedzą jak powinno funkcjonować przedsiębiorstwo. Mają wizje i kapitał, ale obawiam się, iż w Polsce nie ma ludzi potrafiących odpowiednio zarządzać klubem. Nie ma też odpowiedniej sytuacji gospodarczej do tego - w Hiszpanii kluby mają mnóstwo pieniędzy z pamiątek koszulek klubowych, u nas na nie ludzi po prostu nie stać. W klubach budżety się nie zamykają, powstają długi, sponsorzy czy właściciele muszą dokładać. Nie tędy droga, brak jest na dzień dzisiejszy osób w Polsce potrafiący zarządzać klubem piłkarskim. Idealnym rozwiązaniem jest wejście w taki klub jak Legia potężnego inwestora zagranicznego najlepiej branżowego z grupą fachowców, którzy wiedzą jak z klubu piłkarskiego uczynić przedsiębiorstwo zarabiające na siebie. Przedsiębiorstwo dla, którego wydanie dwóch milionów dolarów na Legie nie jest jakimś wielkim wydatkiem. Skoro już rozmawiamy o ludziach kierujących klubem, to jak byś ocenił duet Andrzej Zarajczyk - Edward Trylnik? To właściwi ludzie na właściwym miejscu, czy też może im szybciej odejdą z Legii tym lepiej? - Niezręcznie jest mi ich oceniać. To są ludzie którzy na pewno chcą by Legia osiągała sukcesy. Pobudki z jakich to robią mogą być różne ? chęć sprzedania Legii, bądź też miłość do tego klubu. Faktem jest jednak, że chcą by było jak najlepiej, inna sprawa czy potrafią. Ja jednak nie mogę oceniać tych panów, nie jestem od tego. Na pewno mieliśmy ze sobą chwile lepsze i gorsze, ale uczciwość mi nakazuje bym nie mówił źle o tych panach. To niech ocenią kibice po owocach ich działalności. Wróćmy do Twego nowego zespołu - Iraklisu Saloniki. Co chcesz w tym klubie osiągnąć? - Chciałbym sobie wypracować podobną pozycję jak w Legii, podnieść wartość sportową tego zespołu. Nie planuję jakiejś nadzwyczajnej kariery, gdyż lepiej być później mile zaskoczonym niż rozczarowanym. Chciałbym mieć satysfakcję z tego co tam będę robił. Dostaniesz w Grecji koszulkę z numerem 10. To o czymś świadczy! - Tak to prawda, zaproponowano mi taki numer. Jest to jakiś numer magiczny, ale nie boję się wziąć odpowiedzialności na siebie. Jestem piłkarzem i nie mogę się bać pokładanych we mnie nadziei. Jest to dla mnie dodatkowa motywacja i na pewno zmobilizuje mnie do lepszej gry. Byłeś już w szwajcarskim Aarau i hiszpańskim Sportingu Gijon. Powiedz dlaczego polscy piłkarze nie robią kariery na zachodzie. Kosowski twierdzi, że dlatego że przechodzą za grosze i nikt ich nie szanuje. - Nie zgodzę się z tą opinią. Odchodzimy z polskiej ligi, która jest na dwudziestym którymś miejscu w rankingu UEFA. Trudno jest uzyskać dobrą cenę za piłkarza z Polski, w sytuacji gdy przyjeżdża menedżer z zachodu i widzi co się dzieje. Widzą obskurne trybuny, jakieś więzienia zamiast trybun, kraty, obdrapane szatnie jakich nie ma nawet na Białorusi, mało kibiców, infrastruktura w fatalnym stanie. Porównam to tak. Człowiek idący na stadion X nie kupi na bazarze nic drogiego. Ten sam człowiek w sklepie z luksusowymi wystawami jest w stanie zapłacić kilka razy więcej za ten sam towar. Polscy piłkarze mają umiejętności by być gwiazdami zagranicą. Opinie o nas za granicą, nie tylko o piłkarzachm nie są pozytywne. Na pewno nikt z nas nie czuje się gorszy od Belgów czy Holendrów, ale w Europie ceni się nas mniej. Może po wejściu do Unii się to z czasem zmieni. W zeszłym sezonie pokonaliśmy Holendrów, Wisła dała sobie radę z Niemcami, Włochami, a mimo wszystko, to oni są wciąż bardziej cenieni od nas. A co za dwa lata? Wrócisz do Legii? - Kto wie. Ja planuję mieszkać w Warszawie, tutaj się osiedlić, więc nic nie jest powiedziane. Nie wiem jaki poziom będę prezentował za dwa lata, ani nie wiem jak za dwa lata będzie wyglądała sytuacja w Legii. Mogę tylko posłużyć się takimi odpowiedziami jak nigdy nie mów nigdy, lub niezbadane są wyroki boskie. Do jakiego wieku Twoim zdaniem piłkarz może grać na wysokim poziomie? - To kwestia bardzo indywidualna. Zależy od organizmu, budowy ciała, prowadzenia się. Przykład Warzychy świadczy o tym, że naprawdę długo. Wiadomo, że nie gra się już jakichś pierwszoplanowych ról, ale można być pomocnym drużynie. Myślę, że wiek 35 - 36 lat to wiek w którym można grać jeszcze na wysokim poziomie. Co powiesz kolegom z drużyny na pożegnanie? - Powodzenia! (śmiech) Może koledzy odetchną z ulgą, że odchodzę z Legii. Kto wie może się cieszą. Będę życzył powodzenia. Nie wyjeżdżam na koniec świata, będziemy się kontaktowali, będę śledził wyniki Legii. Na co Legię będzie stać w przyszłym sezonie? - Trudno powiedzieć, głównie dlatego, że nastąpiła zmiana trenera. Nie wiadomo jaką trener Kubicki będzie miał wizję zespołu. Wydaje mi się, że trudno będzie ograć Wisłę Kraków, która się pewnie nie osłabi, ale jak już powiedziałem wcześniej wywalczenie miejsca w UEFA będzie jak najbardziej realne. Będzie dobrze, katastrofy nie przewiduję. Oczywiście wszyscy myślą o pierwszym miejscu i denerwują się, że kolejni zawodnicy odchodzą, ale Legia w trudnych sytuacjach zawsze pokazywała charakter i tym razem też będzie dobrze. Internauci chcieliby jeszcze wiedzieć, co z Twoją stroną internetową. Będziesz ją jeszcze odwiedzał, będzie nadal działała? - Na pewno rzadziej będę odpowiadał na wszelkie pytania, będę na pewno miał na to wszystko mniej czasu. Wszystko będzie zależeć od administratorów, czy będą chcieli dalej to wszystko ciągnąć. Zresztą ktoś kiedyś napisał, że odkąd mam tą stronę to zacząłem gorzej grać w piłkę. Może coś w tym jest i powinienem się skupić przede wszystkim na grze w piłkę. Ale mam nadzieję że strona będzie działać. Wykazujesz dużo cierpliwości odpowiadając na różne pytania postawione Ci na forum. - Z wiekiem nabrałem tolerancji na wiele poglądów. Staram się rozumieć różne poglądy, różne toki myślenia. Przeżyłem już wszystkie stany emocjonalne i trudno wyprowadzić mnie z równowagi, gdyż wiem jacy są ludzie. Każdy sukces ma wielu ojców, zaś po porażce zostaje się samemu. Łaska kibica na pstrym koniu jeździ. Co powiesz na panującą opinię, że jesteś najbardziej lubianym piłkarzem w Warszawie i najbardziej znienawidzonym poza Warszawą? - (śmiech) Można powiedzieć, że jestem dumny z tego powodu. Podejrzewam, że gdybym nie grał w tak wielkim klubie jak Legia to nikomu nie przeszkadzała by moja skromna osoba. Jestem utożsamiany i identyfikowany z Legią, a Legii prawie nigdzie poza Warszawą się nie lubi i stąd takie nastawienie do mnie. Nie przejmuję się tym. Czy dobrą grą w Grecji będziesz chciał wrócić do reprezentacji? - Na pewno każdy piłkarz chciałby występować w reprezentacji swojego kraju. Ja ostatnio nie prezentowałem poziomu, który by mnie uprawniał do gry w kadrze. Ale myślę o niej i chciałbym do niej wrócić. Mam jeszcze jakieś ambicje i nadzieje związane z reprezentacją. Jaką Ty masz receptę na poprawienie gry w reprezentacji? - Dopóki nie zmienimy systemu szkolenia, systemu rozgrywek, jeśli kluby nie będą silniejsze, jeśli będą odchodzili najlepsi piłkarze to nie osiągniemy wysokiego poziomu, a szczytem marzeń będą takie wyniki, jakie osiągnęła kadra Engela. Nie przeskoczymy czegoś, znajdując się w takiej sytuacji jak obecnie. Przy dużym szczęściu i farcie od czasu do czasu coś wygramy. Dziękujemy za rozmowę. Życzymy wielu przyjemnych chwil, bramek i wygranych w Iraklisie. - Dziękuję bardzo i do zobaczenia! Marcin Szymczyk