"Wiem ile chce za mnie Wolfsburg. Cały czas jest to kwota 1,5 miliona euro. Ponoć klub jest nieugięty i nie chce obniżyć kwoty choćby o euro. Z jednej strony nie jestem potrzebny, z drugiej strony kwota jest wysoka. 32-latek, który nie ma szans na grę... Wyczytałem jednak, że kadra przed nową rundą na pewno będzie ograniczona o kilka nazwisk i nie ma mowy, by liczyła ponad trzydzieści osób. Może pisali o mnie" - dodał Krzynówek. Zainteresowana pozyskaniem Krzynówka jest Wisła Kraków. Na przeszkodzie stoją jak zwykle kwestie finansowe. "Nie słyszałem, by Wisła ostateczne zrezygnowała, ale dotarły do mnie sygnały, że klub nie wyklucza sprowadzenia klasowego piłkarza, którym niekoniecznie będzie Jacek Krzynówek. Kwota jest chyba odstraszająca. Pewnie Wisłę stać na wydanie 1,5 miliona euro. Każdy klub ma jednak określony budżet i progi, których nie chce przekraczać. W tym wypadku taki próg chyba zostałby przekroczony. Mam wrażenie, że trwa wyczekiwanie, choć nie wiem jak na nim wyjdę. Może Wisła uważa, że 30 stycznia Wolfsburg powie "bierzcie go za milion, nam nie jest potrzebny"" - stwierdził reprezentant Polski. "Jeżeli Wiśle będzie zależało na mnie, a mnie zależy na regularnej grze w dobrym klubie, to mam nadzieje, że się dogadamy. Mnie stać na rozsądny kompromis. Wierzę, że Wisłę również. Najpierw jednak muszą dogadać się kluby. Znam ludzi z Krakowa, prywatnie możemy ze sobą rozmawiać, ale przecież formalnie nie mam prawa - mając ważny kontrakt - prowadzić żadnych negocjacji" - podkreślił Krzynówek. Zdaniem zawodnika, czarny scenariusz wygląda prosto. "Nikt za mnie nie płaci 1,5 miliona euro i zostaję w Wolfsburgu, gdzie mecze oglądam z trybun. Pół roku nie gram i... Trudno będzie dobrze przygotować się do mistrzostw Europy. Przeżyłem to już w 2006 roku" - zakończył Krzynówek.